Premier Mateusz Morawiecki znów łamie rozporządzenie własnego rządu. Tak wszedł do sklepu [FOTO]

Premier Mateusz Morawiecki. Foto: PAP
Premier Mateusz Morawiecki. Foto: PAP
REKLAMA

Premier Mateusz Morawiecki po raz kolejny złamał rozporządzenie wydane przez własny rząd. Czyżby zdawał sobie sprawę, że przepisy są niezgodne z prawem i nie trzeba się do nich stosować?

Rzecznik ministerstwa zdrowia grzmi, iż Polacy nie noszą maseczek w sklepach, a właściciele w większości stosują się do obowiązującego prawa i nie wymagają zakładania „kagańca plus”.

Ministerstwo Zdrowia o maseczkach

– Właściciele sklepów muszą zacząć dbać o przestrzeganie nakazu noszenia maseczek i dezynfekcji rąk – powiedział Wojciech Andrusiewicz, rzecznik Ministerstwa Zdrowia.

REKLAMA

W ramach groźby „uprzejmie przypomniał”, iż w razie wykrycia koronwirusa wszyscy pracownicy zostaną poddani kwarantannie.

Morawiecki bez maseczki

Tymczasem Internet obiegły zdjęcia premiera Mateusza Morawieckiego podczas weekendowego wypoczynku z żoną nad polskim morzem, gdzie wyjechał wspólnie z żoną.

Problem w tym, że na zdjęciach papparazich widać, jak premier Morawiecki jest w sklepie bez maseczki, wbrew rozporządzeniu, do którego przestrzegania namawia rząd.

To już nie pierwszy raz, kiedy premier Morawiecki nie stosuje się do własnych rozporządzeń. Wcześniej, kiedy obowiązywał zakaz siadania przy jednym stoliku w restauracji przez osoby, które nie są rodziną lub nie mieszkają razem, Morawiecki zjadł posiłek z przedstawicielami rządu.

Premier Mateusz Morawiecki w sklepie bez maseczki. / foto: Prt Sc se.pl

Nielegalne przepisy

Być może premiera Mateusz Morawiecki zdaje sobie sprawę z tego, że rozporządzenie jest nielegalne. Ustawa, na którą powołuje się rozporządzenie nie przewiduje możliwości nakazu wobec osób zdrowych.

Przepisy są jasne i precyzyjne: nakaz zakrywania ust i nosa przez zdrowe osoby nie ma podstawy prawnej – pisze dr Mikołaj Małecki z portalu „Dogmaty Karnisty”.

W rozporządzeniu można ustanowić obowiązek poddania się badaniom lekarskim oraz stosowania innych środków profilaktycznych i zabiegów przez osoby chore i podejrzane o zachorowanie – podkreśla.

W żadnym wypadku nie można uznać, że osobą „podejrzaną o zachorowanie” jest każdy z nas przez sam fakt wysokiej zakaźności koronawirusa – wyjaśnia.

REKLAMA