Francja wraca po 50 latach do karania użytkowników narkotyków. „Bo policja sobie nie radzi”

Marihuana Foto: Pixabay
Foto: Pixabay
REKLAMA

Premier Jean Castex postanowił egzekwować karanie konsumentów narkotyków. Walka z samymi handlarzami okazała się nieskuteczna. Podaż ma się dobrze, a nawet w tzw. „wrażliwych dzielnicach” zbyt dobrze. Dlatego postanowiono odstraszyć konsumentów i zmniejszyć… popyt.

We Francji zajęto się problemem narkotyków dokładnie pół wieku temu. 31 grudnia 1970 r. weszła w życie ustawa, która wprowadzała pierwsze przepisy zakazujące i penalizujące używanie narkotyków. Były to najbardziej represyjne przepisy w Europie.

Przewidywały do roku więzienia i grzywnę w wysokości 3750 euro za używanie narkotyków, bez ich rozróżniania. Dopiero 20 lat później, w 1990 r., francuskie ustawodawstwo wprowadziło klasyfikację i rozróżnienie narkotyków na lekkie i ciężkie.

REKLAMA

W 1997 odbyła się debata na temat dekryminalizacji miękkich narkotyków. Pomysł lewicy zastopowano. W 2003 roku politycy skupili się na marihuanie ze względu na jej popularność. Nicolas Sarkozy, który był wtedy MSW opowiadał się za „zerową tolerancją”.

W 2007 roku osoby aresztowane za posiadanie i używanie narkotyków zaczęto kierować na odpłatne „kursy uświadamiające”. Spożycie i rynek jednak ciągle rosły. W 2016 r. Francuskie Obserwatorium Narkotyków i Narkomanii obliczało, że w kraju codziennie „konsumowało” konopie indyjskie około 700 tys. osób.

W 2017 roku za marihuanę zabrał się Emmanuel Macron. Wydał wojnę handlarzom. Tymczasem w wielu miastach handel narkotykami stał się powszechny i niemal pół-legalny. Wojna została przegrana.

Trzy lata później, czyli obecnie, po dwóch miesiącach testów w pięciu miastach, premier Jean Castex ogłosił wprowadzenie stałej grzywny w wysokości 200 euro za używanie narkotyków na terytorium całej Francji. Przy okazji wprowadzenie karania przez mandaty, ma odblokować prace sądów zasypywanych wcześniej tego typu sprawami.

Źródło: France Info

REKLAMA