Więźniowie „przywitali” 30-latka, który skatował synka na śmierć. Jest nagranie z przekroczenia więziennych murów [WIDEO]

Cela, więzienie.
Zdj. ilustracyjne - więzienie. Foto: wikimedia
REKLAMA

Zarzuty znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad miesięcznym chłopcem z Rudy Śląskiej, który 22 lipca zmarł w szpitalu w Katowicach, a także spowodowania urazu, którego skutkiem była jego śmierć rodzice dziecka. 30-letni Mariusz Sz. trafił do aresztu śledczego, gdzie przywitali go osadzeni. Przekrzykiwali się w groźbach i epitetach kierowanych do oprawcy, a wszystko to zostało nagrane.

Prokuratura przesłuchała w piątek zatrzymanych jeszcze w środę (22 lipca) rodziców Wiktora – 29-letnią matkę i 30-letniego ojca. W piątek rano na podstawie wyników sekcji zwłok podała, że przyczyną śmierci dziecka był rozległy uraz czaszkowo-mózgowy.

O zarzutach przedstawionych po kilkugodzinnym przesłuchaniu poinformowała w piątek po południu prok. Karina Spruś z gliwickiej prokuratury.

REKLAMA

„Matce małoletniego Wiktora przedstawiono dwa zarzuty: pierwszy zarzut dotyczy znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad małoletnim dzieckiem (…). Drugi zarzut dotyczy natomiast udzielania pomocy do zabójstwa małoletniego dziecka” – powiedziała prok. Spruś.

Przypomniała, że pierwszy z tych czynów jest zagrożony karą pozbawienia wolności do lat 8, a drugi – podobnie jak samo dokonanie zabójstwa – karą od 8 lat do dożywocia.

„Ojcu przedstawiono dwa zarzuty. Pierwszy zarzut jest zarzutem łącznym: znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad małoletnim dzieckiem i spowodowania u niego urazu czaszkowo-mózgowego, którego skutkiem była śmierć małoletniego dziecka” – wskazała prok. Spruś.

„Natomiast drugi z zarzutów dotyczy sprawy z ub. roku, która była prowadzona w Rudzie Śląskiej, a która została przejęta do dalszego prowadzenia przez Prokuraturę Okręgową w Gliwicach – i jest to zarzut spowodowania obrażeń ciała u małoletniej Wiktorii (siostry Wiktora): złamania trzech żeber, naruszających czynności narządów ciała na okres powyżej siedmiu dni” – dodała.

Zwyrodnialec i jego żona zostali osadzeni w aresztach. Mariusz Sz. trafił do Gliwic, a tam czekała na niego „niespodzianka”. Współwięźniowie krzyczeli, że dla oprawcy niemowląt i dzieci nie ma litości i „obiecywali” mu, że się nim zajmą.

Pierwszy z zarzuconych ojcu czynów jest zagrożony karą dożywocia; drugi – karą od 3 miesięcy do lat 5 pozbawienia wolności.

„Oboje podejrzani nie przyznali się do stawianych im zarzutów. W swoich bardzo obszernych wyjaśnieniach przedstawili swoją wersję, natomiast z uwagi na to, że konieczna jest weryfikacja tych wyjaśnień, nie mogę przytoczyć ich szczegółów” – zastrzegła prok. Spruś.

Źródło: PAP, NCzas.com

REKLAMA