Koniec mitu „pokojowych protestów” w USA. Większość Amerykanów uważa, że stoją za nimi przestępcy „korzystający z okazji”

Bandy Antify i BLM pala amerykańskie flagi i Biblie w czasie zamieszek w Portland. Zdjęcie: EPA/ETIENNE LAURENT Dostawca: PAP/EPA.
Bandy Antify i BLM pala amerykańskie flagi i Biblie w czasie zamieszek w Portland. Zdjęcie: EPA/ETIENNE LAURENT Dostawca: PAP/EPA.
REKLAMA

57 procent Amerykanów uważa, że w rozruchach jakie ogarnęły Stany Zjednoczone nie chodzi już żadne protesty przeciwko rasizmowi i brutalności policji. Są one napędzane przez korzystających z okazji przestępców.

Z badań przeprowadzonych przez Rasmussen Reports wynika, że większość – 57 procent Amerykanów sądzi, że protesty zostały „przejęte” przez kryminalistów.

Wśród białych mieszkańców Stanów Zjednoczonych takiego zdania jest 56 procent i aż 70 procent z pośród pozostałych grup etnicznych (Latynosi, Azjaci etc), poza murzynami. Wśród czarnoskórych ten odsetek wynosi 37 procent.

REKLAMA

Z kolei 41 procent murzynów twierdzi, że protesty i rozruchy są usprawiedliwione rasizmem i postawą policji.

Tylko 32 procent uważa, że nadal chodzi o demonstrowanie przeciwko rasizmowi i brutalności policji. 12 procent nie ma wyrobionego na ten temat zdania.

Zaledwie 21 procent Amerykanów sądzi, że efektem protestów i rozruchów może być poprawa systemu sprawiedliwości. Nawet wśród tych, którzy uważają protesty za uzasadnione zaledwie połowa sądzi, że przyniosą one jakieś korzyści społeczne.

Tak więc Demokraci tracą amunicję wyborczą. Sądzą, że podsycane przez nich chaos i przemoc na ulicach na tyle zdestabilizują sytuację w kraju, że pomoże im to wygrać listopadowe wybory prezydenckie.

Tymczasem Amerykanie zaczynają mieć dość trwających w niektórych miastach już ponad 60 dni zamieszek. Skoro uważają, że stoją za nimi przestępcy, to po tej samej stronie ustawiają też Demokratów, którzy wciąż wspierają zamieszki, wręcz nawołują do nich jak w niektórych przypadkach, albo też nie reagują pozostawiając mieszkańców miast, w których rządzą na pastwę motłochu.

REKLAMA