Pozwała sąsiadkę za wynajmowanie mieszkania patologii. Wygrała 30 tys. złotych!

Foto: Pixabay
REKLAMA

Masz sąsiada z piekła rodem? Nie daje spokoju swoim zachowaniem? Jest spora szansa, aby go ukarać i dostać zadośćuczynienie.

„Rzeczpospolita” opisała rosnącą skalę wygranych procesów wytaczanych nieznośnym sąsiadom. Sędziowie zaczęli stawać po stronie dręczonych mieszkańcom, którym uciążliwy sąsiad wszedł na głowę.

– Prawo do spokojnego mieszkania to dobro osobiste. Nie musimy więc potulnie znosić turystów ciągle imprezujących za ścianą do białego rana ani też sąsiada, który celowo puszcza głosy zwierząt, wiertarki oraz fragmenty utworów. Przybywa wyroków sądowych zakazujących takich zachowań oraz zasądzających zadośćuczynienie – wskazuje red. Renata Krupa-Dąbrowska.

REKLAMA

Jako przykład nieznośnego sąsiada, który musiał zapłacić za swoje zachowanie gazeta wskazuje przypadek z Warszawy. Tam Sąd Apelacyjny wydał wyrok, nakazujący zapłatę aż 4 tys. złotych poszkodowanej sąsiadce.

Mężczyzna miał słuchać głośno muzykę, telewizję, imprezować po nocach oraz trzymać głośnego psa. Interwencje policji i ochrony go nie obchodziły.

Sąsiadka go pozwała i wygrała zarówno w sądzie Okręgowym jak i Apelacyjnym. Sądy wskazały, że nietykalność mieszkania jest dobrem osobistym (zgodnie z art. 24 kodeksu cywilnego), a działania najemcy były zawinione, bo celowo dręczył psychicznie sąsiadów.

Z kolei inna warszawianka pozwała sąsiadkę za to, że w podnajmowanym przez nią mieszkaniu najpierw studenci z zagranicy urządzali głośne imprezy, a następnie nowi lokatorzy byli głośni i agresywni. Sąd Apelacyjny przyznał jej aż 30 tys. złotych odszkodowania!

– Ochrona dóbr osobistych obejmuje prawo do spokojnego mieszkania, do odpoczynku bez nadmiernego hałasu. W grę wchodzą zasady współżycia społecznego, o którym mówi art. 5 kodeksu cywilnego. Z tego przepisu wynika, że nie można czynić ze swego prawa użytku w sposób sprzeczny ze społeczno-gospodarczym przeznaczeniem tego prawa lub zasadami współżycia społecznego – wskazał mec. Maciej Gawroński, który prowadził wiele spraw tego typu.

W wolnościowym systemie prawnym możliwe byłyby pozwy za nadmierny hałas, który jest naruszeniem prawa własności. Zasada jest w tym przypadku prosta, możliwe są pozwy, kiedy ktoś kupuje mieszkanie w cichym bloku, a po jakimś ktoś zaczyna hałasować. Jeżeli ktoś kupuje mieszkanie wiedząc o tym, że okolica jest na przykład imprezowa i sąsiedzi hałasują prawa do takiego pozwu nie ma, gdyż sam świadomie wybrał to lokum, znając przy tym jego minusy.

Źródło: Rzeczpospolita

REKLAMA