Wściekła banda LGBT zaatakowała w Warszawie. Rzucali się pod koła samochodu, skali po radiowozie. Doszło do przepychanek z policją. Żenujące sceny w obronie Mateusza Sz. aka Margo [VIDEO]

Protesty aktywistów LGBT w Warszawie.
Protesty aktywistów LGBT w Warszawie. (Fot. PAP/Radek Pietruszka).
REKLAMA

Kilkudziesięciu elgiebetowców protestowało na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Doszło do przepychanek z policją. Ma to związek z decyzją sądu o dwumiesięcznym areszcie dla „aktywisty” LGBT Michała Sz., który twierdzi, że jest kobietą – Margo. Chodzi o sprawę uszkodzenia w czerwcu furgonetki z hasłami antyaborcyjnymi.

Najpierw elgiebetowcy usiedli na chodniku pod pomnikiem Mikołaja Kopernika oraz na jezdni i blokowali przejazd policyjnego auta, w którym siedział m.in. Michał Sz. Pojazd otoczył policyjny kordon. Michał Sz. został zatrzymany pod kościołem św. Krzyża.

Gdy samochód z tym Margo ruszył doszło do przepychanek z policją, która go eskortowała. Kilka osób rzuciło się pod koła samochodu na ulicy, ale zostali usunięci lub przytrzymani przez funkcjonariuszy. Radiowóz z Michałem Sz. odjechał, ale protest wciąż trwał.

REKLAMA

Zadymiarze byli zatrzymywani przez policjantów. Niektórzy blokowali policyjne samochody, w których były zatrzymane osoby. Protestujący wykrzykiwali hasła: „Faszyści, policja – jedna koalicja”, „Solidarność naszą bronią”, „Zamkniecie jedną, przyjdą następne”. Elgiebetowcy mieli ze sobą tęczowe flagi, wielu na twarzach miało maseczki w tęczowych kolorach.

Doszło do uszkodzenia policyjnych radiowozów. Kilka osób weszło na radiowozy i zaczęło po nich skakać.

Wcześniej kilkadziesiąt osób protestowało w tej sprawie przed warszawską siedzibą Kampanii Przeciw Homofobii. Agresorzy rzucali się pod samochody, wykrzykiwali obelżywe hasła w kierunku policji i sądu. Oto hasła tych jakże przyjaznych, miłosiernych i niosących wszechtolerancję ludzi – „j**ć pały i sąd cały”, „Je**ć psy, stop bzdurom”, „Wyp***dalać”.

„Mamy do czynienia z sytuacją, w której sąd wydał postanowienie związane z zastosowaniem środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania na okres dwóch miesięcy, co jest związane z czynem m.in. zmuszenia do określonego zachowania, czy spowodowania lekkiego uszczerbku na zdrowi oraz przestępstwa uszkodzenia mienia. M.in. na podstawie tego sąd przychylił się do wniosku prokuratury i zastosował areszt” – powiedział rzecznik Komendy Stołecznej Policji nadkom. Sylwester Marczak.

Dodał, że nie ma to nic wspólnego z czynnościami dotyczącymi znieważenia pomnika Chrystusa oraz obrazy uczuć religijnych.

„Dzieje się zamykanie na parę miesięcy za walkę z fundacją Pro-Prawo do Życia. Fundacją, która w całym normalnym świecie nie mogłaby funkcjonować” – powiedział w piątek Sz. Zdaniem Sz. areszt w takiej sytuacji jest niepotrzebny.

W połowie lipca, zgodnie z decyzją sądu wobec Sz. zastosowano policyjny dozór i poręczenie w kwocie 7 tys. zł. Sz. został wcześniej zatrzymany przez policję. Postawiono mu zarzuty w związku z czynnym udziałem w zbiegowisku przy ul. Wilczej. Sz. zarzucono, że 27 czerwca „wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami uszkodził samochód marki renault master, poprzez przecięcie opon, pocięcie plandeki, urwanie lusterka, oderwanie tablicy rejestracyjnej, uszkodzenie kamery cofania oraz pobrudzenie pojazdu farbą”. Łączna wartość strat – jak poinformowała prokuratura – wyniosła ponad 6 tys. zł na szkodę Fundacji „Pro-Prawo do Życia”.

Łobuzowi z LGBT zarzucono również, że w trakcie zajścia przewrócił Łukasza K. na chodnik, czym spowodował u niego obrażenia w okolicy pleców i lewego nadgarstka. „Zarzut obejmuje także stosowanie przemocy polegającej na szarpaniu i popychaniu Łukasza K. w celu zmuszenia pokrzywdzonego do zaprzestania nagrywania przebiegu zdarzenia” – informowała prokuratura.

REKLAMA