Przypominała o ludobójstwie na Wołyniu. Prokuratura ściga ją za „mowę nienawiści”

Obrazek ilustracyjny. Marsz ukraińskich nacjonalistów w 2019 r. fot. Wikimedia Commons
Obrazek ilustracyjny. Marsz ukraińskich nacjonalistów w 2019 r. fot. Wikimedia Commons
REKLAMA

Portal Kresy.pl podaje, że w czwartek 6 sierpnia Katarzyna Sokołowska, szefowa Fundacji Wołyń Pamiętamy, została wezwana na przesłuchanie w charakterze podejrzanej do opolskiej prokuratury.

Katarzyna Sokołowska usłyszała 15 zarzutów, sformułowanych przez prok. Macieja Młynarczyka. Portal Kresy.pl pisze, że „prok. Maciej Młynarczyk, znany jest z nękania ocalałych z kresowego ludobójstwa”.

Zarzuty stawiane Sokołowskiej dotyczą m.in. tzw. „mowy nienawiści” i znieważania grupy z powodu przynależności narodowej – chodzi oczywiście o Ukraińców.

REKLAMA

W tym miejscu warto przedstawić pogląd wolnościowców na tzw. „mowę nienawiści”. Tj. konserwatywni-liberałowie, libertarianie, anarchokapitaliści etc. uważają, że w ogóle nie powinna być ona karana. Karać można dopiero za faktyczny atak na konkretną osobę. Wolności słowa należy bronić, choćbyśmy to my byli obrażani.

Kolejna bulwersująca kwestia w tej sprawie to zestawianie kultywowania pamięci o wydarzeniach historycznych z „mową nienawiści”. Sama Sokołowska twierdzi, że to próba przepisywania historii na nowo.

– Oni chcą przekierować sprawę ukraińskiego ludobójstwa na narodzie polskim na boczny tor. A tacy ludzie jak prok. Młynarczyk, który jest przecież harcmistrzem i pracuje z młodzieżą, faktycznie próbują całkowicie zmienić historię – zamiast pamiętać o ludobójstwie i ofiarach promują pamięć o sojuszu z petlurowcami – mówi w komentarzu dla portalu Kresy.pl.

Źródło: kresy.pl

REKLAMA