Niemcy chwalą się, że syn żołnierza Wehrmachtu dobrowolnie oddal obraz Francji. Kiedy oprawcy przypomną sobie o Polakach?
Po 75 latach od zakończenia II wojny światowej syn żołnierza Wehrmachtu z własnej inicjatywy oddał obraz Nicolasa Rousseau. Obraz ma wymiary 40 na 60 centymetrów.
Obecnie dzieło z ambasady Francji w Berlinie trafiło do Światowego Centrum Pokoju, Wolności i Praw Człowieka w Verdun. Czeka tam na zwrot do swojego prawowitego właściciela.
Do Niemiec obraz trafił za sprawą żołnierza Wehrmachtu, który stacjonował w Normandii. Przełożony kazał mu zabrać obraz i zawieść do prywatnej osoby w Berlinie.
Gdy jednak w 1944 roku żołnierz przyjechał do Niemiec, zastał zbombardowany budynek. Przywłaszczył więc zrabowany obraz dla siebie.
Sam Niemiec zginął w trakcie ataku lotniczego. Obraz odziedziczył jego syn Peter Forner.
Syn hitlerowca nazwał obraz „piękno-brzydkim”. W rozmowie z berlińskim dziennikiem „Tagesspiegel” w 2019 roku Forner przyznał, że na koniec jego życia stał się dla niego obciążeniem.
Gdy usłyszał w mediach, że szykują się restytucje zrabowanych przez Niemców dzieł sztuki podjął decyzję o oddaniu obrazu. – Zawsze myślałem, że nie należy on do mnie – powiedział i dodał, że nie był emocjonalnie związany z tym dziełem.
– Co właściwie jest dziwne, bo miałem je od 1944 roku bezustannie przed swoim nosem – zaznaczył.
Jednak przypadek obrazu Rousseau otwiera pytanie co z innymi dziełami. W Niemczech czy Szwecji wciąż jest wielka ilość dzieł sztuki, którą ukradziono z np. Polski.
Zarówno Niemcy jak i Szwedzi nie kwapią się z oddawaniem zrabowanych dzieł, czy wypłatą reparacji wojennych.
Źródło: Deutsche Welle