Gorąca noc na Białorusi. Protesty w całym kraju. Ich skala zaskoczyła władzę. Milicja użyła siły [VIDEO]

Mińsk. Białoruś. Zdjęcie przed kordonem milicyjnym. Foto: PAP/EPA
Mińsk. Białoruś. Zdjęcie przed kordonem milicyjnym. Foto: PAP/EPA
REKLAMA

Opozycyjna kandydatka na prezydenta Białorusi Swiatłana Cichanouska wezwała w nocy z niedzieli na poniedziałek swoich zwolenników i funkcjonariuszy służb siłowych do powstrzymania się od przemocy. Obarczyła też władze odpowiedzialnością za to, że podczas starć ucierpieli ludzie. Masowe protesty na Białorusi wybuchły po tym jak władze przedstawiły wynikli badania exit poll, z którego wynikało, że prezydent Aleksander Łukaszenka zdobył w niedzielnych wyborach prezydenckich prawie 80 proc. głosów. Tak licznych protestów w całym kraju chyba jeszcze na Białorusi nie było.

„Chcę poprosić milicję i wojsko aby pamiętali o tym, że są częścią narodu. Chce też poprosić swoich wyborców: unikajcie prowokacji, nie trzeba dawać powodu do stosowania wobec was przemocy” – powiedziała Cichanouska cytowana przez jeden z niezależnych portali.

„Wiem, że Białorusini obudzą się jutro w nowym kraju i mam nadzieję, że jutro będą tylko dobre wiadomości. Proszę, zaprzestańcie przemocy” – dodała.

REKLAMA

Wcześniej Cihanouska oświadczyła, że odpowiedzialność za wydarzenia na ulicach Mińska ponoszą władze, które „nie są w stanie zapewnić bezpieczeństwa obywatelom i w znaczniej mierze sprowokowały taką sytuację”.

Cichanouska oświadczyła, też, że z powodu zablokowania internetu jej sztab nie dysponuje pełnymi informacjami o sytuacji i czerpie je od dziennikarzy.

Władze próbowały zrobić wszystko żeby nie dopuścić do protestów. Problemy z internetem na Białorusi pojawiły się już w niedzielę w ciągu dnia i z każdą godziną narastały. jednak na niewiele się to zdało.

Po zamknięciu głosowania i ogłoszeniu wyników exit poll protesty wybuchły praktycznie we wszystkich większych miastach Białorusi. Nawet w prowincjonalnych miasteczkach. Ludzie masowo wyszli zaprotestować przeciwko fałszerstwom wyborczym. W sieci zaczęły pojawiać się zdjęcia wyników wyborów wywieszanych przez komisje wyborcze. Cihanouska wygrała w nich z Łukaszenką często stosunkiem nawet 10:1.

Milicja szybko zabrała się do pacyfikowania protestów, jednak ludzie nie bali się gazu i granatów hukowych. W mniejszych ośrodkach funkcjonariusze często odpuszczali wiedząc skalę protestów. Najgoręcej było w Mińsku, gdzie doszło wielu groźnych starć. Wiele osób zostało rannych.

Początkowo milicja próbowała nie dopuścić do jakiegokolwiek zgromadzenia, ale ludzi było coraz więcej i po jakimś czasie byli skupieni w wielu bardzo licznych grupach w całej stolicy Białorusi, co utrudniło zadanie milicjantom.

Gaz, armatki wodne i granaty hukowe a także strzały z broni gładkolufowej jednak nie rozpędziły demonstracji. Do późnych godzin nocnych protesty nie wygasały.

W Mińsku pojawiły się prowizoryczne barykady uliczne, doszło do kilku groźnych starć m.in. jeden z samochodów policyjnych wjechał w tłum protestujących.

Protestujący zapowiedzieli kontynuację ulicznego sprzeciwu.

Źródła: PAP, nczas.com

REKLAMA