Janusz Korwin-Mikke: „Często ci geje to w ogóle nie są homoseksualiści. Udają, bo to się opłaca”

UWAGA! Tekst zdemonetyzowany!
CENZURA

Szanowny Czytelniku! Czytasz artykuł, w którym musieliśmy wyłączyć reklamy. Został on uznany za nienadający się do monetyzacji, zbyt kontrowersyjny, niepoprawny politycznie itd. Rozważ wsparcie Fundacji Najwyższy Czas, która pomaga utrzymywać nasz portal (KLIKNIJ)

W Polsce wraca na tapetę temat „uciemiężonej” społeczności LGBT, a wszystko za sprawą protestów w Warszawie. Janusz Korwin-Mikke uważa, że chodzi przede wszystkim o to, by „zniszczyć naszą cywilizację” i „ośmieszyć normalność”.

Poseł Konfederacji mówi o takim scenariuszu od lat, a jego słowa nie tracą na aktualności. Warto w tym temacie przypomnieć mini wykład prezesa partii KORWiN, który omówił zachodzące procesy już w 2014 roku.

Korwin-Mikke zaznacza, że homoseksualiści istnieli od zawsze i nikt nie miał z tym żadnego problemu. Problem pojawił się wtedy, gdy swoimi działaniami zaczęli niszczyć cywilizację.

CENISZ SOBIE WOLNOŚĆ SŁOWA? MY TEŻ!

Środowisko skupione wokół pisma "Najwyższy Czas!" i portalu NCzas.com od lat stoi na straży konserwatywno-liberalnych wartości. Jeżeli doceniasz naszą pracę i nie chcesz pozwolić na to, aby w Internecie zapanowała cenzura – KLIKNIJ wesprzyj naszą działalność. Każda złotówka ma znaczenie!

Homosie byli, są i będą. Nikomu nie przeszkadzali w normalnych czasach, żadnych małżeństw nie chcieli zawierają. Jak słusznie wyjaśnił mi, bardzo sympatyczny homoś, ja nie po to jestem homoseksutalistą, żeby mieć żonę. A jak ktoś bardzo chce, to może zawszeć cywilną – mówił Korwin-Mikke

Natomiast geje to zupełnie inne zjawisko. Oni się całkiem nieźle mają, poparadują kilka razy do roku, jeżdżą do siebie do różnych krajów za pieniądze unijne i innych organizacji. Wzajemnie się promują, robią ogromne wrażenie, dostają pieniądze. Często ci geje to w ogóle nie są homoseksualiści. Udają, bo to się opłaca – uważa polityk.

Celem tego ruchu „gejów” jest zniszczenie naszej cywilizacji, ośmieszenie normalności – nie ma wątpliwości Korwin-Mikke.