Na Białorusi zaczyna się gotować. Ludzie spontanicznie wychodzą na ulice [WIDEO]

Aleksander Łukaszenka. Foto: PAP
Aleksander Łukaszenko. Foto: PAP
REKLAMA

Milicja w Mińsku użyła gumowych kul i granatów hukowych – podają w poniedziałek wieczorem niezależne media białoruskie, informując o wydarzeniach w różnych częściach białoruskiej stolicy, gdzie w poniedziałek znów miały się odbyć protesty powyborcze.

Do ostrzału, prawdopodobnie kulami gumowymi, doszło w rejonie ulicy Kalwaryjskiej. Strzelającymi byli ludzie w strojach koloru khaki – podała gazeta „Nasza Niwa”, której dziennikarka została ranna w nogę. W rejonie tej samej ulicy milicja użyła granatów hukowych przeciwko protestującym – relacjonuje portal Tut.by.

REKLAMA

Na prospekcie Maszerawa milicja drogowa zatrzymuje auta, których kierowcy trąbią klaksonami. Poprzedniego wieczora w ten sposób kierowcy wyrażali poparcie dla demonstrujących.

W innych punktach Mińska trąbiące auta nie są jednak zatrzymywane, a kierowcy niekiedy pokazują z okien aut symboliczne białe przedmioty, np. opaski.

Według Radia Swaboda rozpędzaniem protestujących w rejonie hotelu Biełaruś dowodzi były szef oddziałów specjalnych MSW Dźmitry Pauliczenka, objęty sankcjami zachodnimi. Pauliczenka jest podejrzewany o związek z zaginięciami opozycyjnych polityków na Białorusi w latach 1999-2000.

W centrum Mińska widoczne są liczne siły oddziałów specjalnych milicji – OMON-u. Oddziały te zablokowały w jednym miejscu główną arterię miasta, prospekt Niepodległości. Ludzie chodzą wzdłuż prospektu w małych grupach. Nie jest jasne, dokąd się kierują.

W internecie pojawiły się zdjęcia z Mołodeczna i Borysowa pokazujące ludzi biorących udział w protestach, którzy podeszli do funkcjonariuszy OMON-u i upadli przed nimi na kolana.

Według rosyjskiej agencji TASS zatrzymania uczestników protestu potwierdziło MSW Białorusi, choć nie podało ich liczby. Oceniło ono, że „sytuacja jest pod kontrolą”.

„To Mozyrz, południowy wschód Białorusi. Pałują pod pomnikiem Lenina. Protesty w miastach i miasteczkach to nowe zjawisko na Białorusi. Zazwyczaj protestował tylko Mińsk” – napisał na swoim Twitterze Andrzej Poczobut dziennikarz, członek Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi.

Źródło: PAP

REKLAMA