Bójka na aukcji w Janowie Podlaskim. Były wiceprezes pobity na oczach zagranicznych gości

Klacz Amirata z Janowa Podlaskiego.
Klacz Amirata z Janowa Podlaskiego. Zdjęcie: PAP/Wojtek Jargiło
REKLAMA

Podczas prestiżowej aukcji koni w Janowie Podlaskim, w trakcie pokazu „Pride of Poland”, uderzony został były wiceprezes stadniny. Interweniowała policja.

Incydent miał miejsce w minioną niedzielę (9 sierpnia), na oczach klientów VIP, przed najważniejszą aukcją, gdy sprzedano za 1,2 mln euro klacz Perfinkę – donosi „Rzeczpospolita”.

Komentator pokazu „Pride of Poland” Marek Szewczyk uderzył Mateusza Leniewicza-Jaworskiego, byłego członka zarządu Stadniny Koni w Janowie Podlaskim.

REKLAMA

Na miejsce wezwano policję i ochronę. Leniewicz-Jaworski nie doznał poważnych obrażeń ciała, dlatego policja nie będzie wszczynać postępowania z urzędu. Były wiceprezes może jednak wystąpić na drogę sądową z powództwa cywilnego. Nie wyklucza, że skorzysta z tej możliwości.

Jak doszło do pobicia, którego świadkami byli zagraniczni goście, w tym Belgowie, którzy kupili klacz Perfinkę za 1,2 mln euro?

Chodzi o politykę. Panowie są po przeciwnych stronach barykady. Szewczyk jest wielkim krytykiem „dobrej zmiany” i działań nowej ekipy w państwowych stadninach. Do dziś uważa, że wyrzucenie Marka Treli oraz Jerzego Białoboka było umotywowane wyłącznie politycznie. To po „czystce” w Janowie Podlaskim na stanowisku wiceprezesa pojawił się Leniewicz-Jaworski.

Usłyszałem tylko „ty gnoju”, po czym zostałem uderzony cztery razy w tył głowy pięścią, kiedy szedłem do namiotu VIP ze swoimi klientami z Belgii. Rozmawiałem wtedy przez telefon, który wypadł mi z rąk, z twarzy spadły mi okulary. Koszmarna historia – relacjonuje poszkodowany.

Szewczyk potwierdza tę wersję i zaznacza, że nie żałuje swojego zachowania.

To prosta sprawa, nie ma w niej drugiego dna. Kiedy się mijaliśmy, Jaworski, rozmawiając przez telefon, powiedział „o Szewczyk, ta menda”. Więc dałem mu w twarz otwartą rękąmówi w rozmowie z „Rzeczpospolitą”.

REKLAMA