Koronawirusowe leczenie zdalne, teleporady i błędne diagnozy. 2-latek otarł się o śmierć, a pacjent ze Szczecina zmarł

Leczenie zdalne, teleporady.
Leczenie zdalne, teleporady - zdj. ilustracyjne. (Fot. pexels.com)
REKLAMA

W wyniku koronawirusowych restrykcji nałożonych przez rząd nawet niektórzy lekarze zaczęli leczyć na odległość. W przypadku 2-letniego dziecka o mało nie doszło do śmiertelnej tragedii.

Chłopczyk miał zmiany skórne. Przebywał na kwarantannie, więc lekarz rodzinny nie mógł zbadać 2-latka. Udzielano teleporad, przepisywano recepty na maści.

Stan nie ulegał poprawie, tylko się pogarszał. Gdy był krytyczny, chłopczyk niezwłocznie trafił do szpitala zakaźnego w Krakowie. Tam stwierdzono sepsę.

REKLAMA

Dr Lidia Stopyta z krakowskiego szpitala w wywiadzie udzielonym „Wydarzeniom” Polsatu przyznała, że dzieciątko było już na wyczerpaniu. Do szpitala trafiło w ostatnim możliwym momencie. Kolejnej nocy mogłoby już nie przeżyć.

Takiego szczęścia nie miał pacjent ze Szczecina. Podczas teleporady lekarz stwierdził, że ma infekcję. Przepisał Flegaminę. Okazało się, że to ciężki obrzęk płuc. Pacjent po przewiezieniu do szpitala zmarł – informują „Wydarzenia”.

Zmarła też ciężarna 28-latka, która była odsyłana od szpitala do szpitala. Nie chciano jej przyjąć m.in. dlatego, że nie miała wykonanych testów na koronawirusa. Gdy wreszcie jeden ze szpitali się zlitował, było już za późno. Więcej na ten temat w poniższym artykule.

Ciężarna 28-latka odsyłana od szpitala do szpitala. Zmarła pod jednym z nich

REKLAMA