AFERA SZPIEGOWSKA. Francuscy agenci wywiadu chcieli dokonać zamachu na… hipnotyzerkę

Wywiad francuski
Siedziba wywiadu francuskiego DGSE w Paryżu Fot. Wikipedia
REKLAMA

Pisaliśmy już o aresztowaniu we Francji agentów DGSE (Generalna Dyrekcja Bezpieczeństwa Zewnętrznego). Oskarżono ich o próbę zabójstwa na „zlecenie prywatne”. Według informacji dziennika „Le Parisien” zatrzymani pod koniec lipca agenci „działali w ramach oficjalnej misji, przy wsparciu prywatnej firmy, która szkoli DGSE”.

Obiektem zamachu miała być terapeutka specjalizująca się w hipnozie. Wśród zatrzymanych jest trzech szpiegów, specjalista od fałszywych dokumentów oraz ochroniarz.

Zamach okazuje się dość tajemniczy. Agenci wpadli 24 lipca w Paryżu. Rutynowa kontrola doprowadziła do zatrzymania w samochodzie uzbrojonych po zęby mężczyzn. Francuscy szpiedzy zostali złapani niemal na gorącym uczynku.

REKLAMA

W nocy z 23 na 24 lipca dwaj młodzi mężczyźni używali skradzionego pojazdu. Miał fałszywą tablicę rejestracyjną. W podparyskim Créteil obserwowali jedno z mieszkań. Sąsiadka obserwowanej kobiety zadzwoniła na policję i zgłosiła obecność przed domem… podejrzanych „włóczęgów”.

Rankiem policja wylegitymowała pasażerów. W samochodzie znaleziono rękawiczki, noże wojskowe, wreszcie czerwoną torbę zawierającą pistolet kalibru 9 mm i amunicję. Zatrzymani przedstawili się jako Pierre B. i Karl E., w wieku 28 i 25 lat, agenci „służb akcji” DGSE.

To najbardziej „wrażliwy” wydział tajnych służb. Jego agentom przypisuje się dokonywanie tajnych zabójstw za granicą za nieoficjalną zgodą państwa. Mieli zajmować się misją „nadzoru i ochrony terenów wojskowych”.

Kamuflaż i fakty

Zatrzymani zostali doprowadzeni do sekcji antyterrorystycznej (SAT) paryskiej brygady kryminalnej. Tam twierdzili, że są na oficjalnej misji DGSE. Pierre B. potwierdził, że ​​nakazano im zabicie 54-letniej kobiety mieszkającej w Créteil.

Kobieta jest psychoterapeutą, ale i hipnotyzerką oraz „trenerem biznesowym”. Jej zamordowanie miało się odbyć właśnie tego poranka. Karl E. miał dodać, że nie zna wszystkich szczegółów operacji, bo to jego pierwsza misja terenowa. Geolokalizacja ich telefonów wskazała, że pod domem kobiety bywali już wcześniej.

Obydwaj agenci twierdzili, że ich przełożeni wyciągną ich z aresztu. Twierdzili także, że ich zatrzymanie jest tylko nieporozumieniem. Jednak wydaje się, że DGSE się od nich odcięła.

Być może agenci kłamali, aby ukryć „prywatną” fuchę mordu na zlecenie (pada tu nawet kwota 30 tys. euro), albo doszło do kompromitacji tajnej służby. Dochodzenie nie ujawniło żadnego bezpośredniego ani pośredniego związku pomiędzy podejrzanymi a pięćdziesięcioletnią terapeutką.

Jeden z zatrzymanych miał wyjaśnić sprawę milczenia przełożonych z DGSE tym, że ta służba nie ma „licencji na zabijanie” na terenie Francji. Dlatego wywiad zlecił „mokrą robotę” przez prywatną firmę ochrony. W taki sposób śledczy dotarli do kolejnych osób zamieszanych w zamach.

Tajemniczy wspólnicy

Dwie osoby z kierownictwa firmy ochroniarskiej, o dziwnych życiorysach, aresztowano 26 i 30 lipca. Są specjalistami wysokiej klasy. Jeden jest byłym agentem DGSE, a drugi był związany z DGSI (wywiad wewnętrzny). Podejrzani pracują dla prywatnych firm, ale też współpracowali ze służbami specjalnymi, a nawet prowadzili szkolenia agentów DGSE.

Możliwy scenariusz to podszycie się jednego z nich pod nieoficjalną misję wywiadu zewnętrznego i zwerbowanie do akcji dwóch agentów. Mogła to też być misja samego DGSE, która się do sprawy nie przyznaje. Zatrzymani zaprzeczyli, że sami byli organizatorami operacji. Są oskarżeni o „usiłowanie zabójstwa i działania w zorganizowanej grupie”.

Sponsor akcji pozostaje nieznany. Podobnie jak motyw zabójstwa psychoterapeutki. Sama zainteresowana była podobno bardzo zszokowana wydanym na nią wyrokiem. Wysunęła hipotezę o o zemście konkurencji. Wykorzystanie do takiej zemsty i egzekucji agentów DGSE wydaje się tezą bardzo naciąganą.

„Le Parsien”, powołując się na źródła „bliskie śledztwu”, twierdzi, że teza o „prywatnym” zleceniu mordu jest raczej trudna do utrzymania. Być może hipnotyzerka weszła w posiadanie wiedzy, do której nie była upoważniona? Cała sprawa jest jednak sporą kompromitacją dla francuskich tajnych służb.

Źródło: Le Parisien

REKLAMA