Drastyczny spadek ruchu internetowego na Białorusi. Tamtejsza sieć jest sparaliżowana

Zdjęcie ilustracyjne. / foto: flickr
Zdjęcie ilustracyjne. / foto: flickr
REKLAMA

Powyborcze protesty na Białorusi spowodowały poważne ograniczenia w ruchu internetowym w tym kraju. Z raportu Netblocks wynika, ze nie każda z usług jest za naszą wschodnią granicą dostępna.

„To sugeruje, ze cenzura mogła zostać nałożona na poziomie filtracji DNS. Być może więc zcache’owane adresy IP różnych usług lub zmiana serwera DNS i/lub użycie VPN-a pomoże w niektórych przypadkach nawiązać połączenie z zagranicznymi usługami” – czytamy na portalu niebezpiecznik.pl.

Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenko twierdzi, że awaria jest spowodowana ingerencją zza granicy. Społeczeństwo jednak w to nie wierzy, bo już w sobotę pojawiły się przecieki o planach odłączenia internetu przez rząd, który nie chce, żeby publikowano masowo materiały związane z protestami ulicznymi.

REKLAMA

„Blokada internetu w obrębie danego Państwa jest rzeczą szybką do przeprowadzenia, o ile zawczasu wdrożyło się odpowiednie mechanizmy prawne, które obligują operatorów telekomunikacyjnych do zablokowania routingu lub wdrożenia filtracji ruchu” – tłumaczy portal.

Białoruś nie jest jedynym krajem, który odcina się od światowej sieci. Podobne przypadki zdarzały się w Syrii i Egipcie podczas arabskiej wiosny ludów. Z kolei Rosja otwarcie komunikuje, że zamierza zbudować alternatywę dla internetu, żeby w razie potrzeby móc się odciąć.

REKLAMA