Trzech z czterech Polaków zatrzymanych na Białorusi podczas protestów wyborczych jest już na wolności. Ich relacje jasno wskazują, że byli bici.
Witold Dobrowolski, laureat Grand Press Photo 2020 w kategorii Wydarzenia (Fotoreportaże) za zdjęcia protestów w Hongkongu, został zatrzymany na ulicach Mińska 9 sierpnia. Z więzienia wyszedł w czwartek, 13 sierpnia po południu.
Dobrowolski powiedział, że był bity przez funkcjonariuszy zarówno w trakcie zatrzymania, jak i potem – najprawdopodobniej na posterunku.
– To wyglądało jak sala gimnastyczna, było tam około 300 osób – oświadczył Polak. Jak powiedział, on i inne osoby były przez milicjantów bite. – Trwało to piętnaście godzin. Mam podbite oko, ale nie potrafię ocenić, czy mam inne obrażenia i na ile są poważne – dodał.
24 osoby w 6-osobowej celi
Następnie Polak został przewieziony do aresztu w Żodzino. – Tutaj zostaliśmy umieszczeni w celi, przeznaczonej dla sześciu osób, a było nas 24 osoby. Jednak jeśli chodzi o posiłek, czy o wodę, to tutaj już nie było problemu. A w tym poprzednim miejscu nawet nie mogliśmy o tym marzyć. W Żodzino nie byliśmy bici – oświadczył Dobrowolski.
Powiedział, że trudno jest mu określić swój stan psychiczny i fizyczny. – Pomimo beznadziejności tej sytuacji, w towarzystwie, w którym się znalazłem, czułem się dobrze. Pomagaliśmy sobie i dodawaliśmy sobie otuchy – wskazał.
– Rozmawialiśmy o tym, że ta sytuacja – i na Białorusi, i nasza w celi, jest beznadziejna, a jednak potrafimy się z tego śmiać, w takim duchu słowiańskim – powiedział Dobrowolski.
„Przez dwa dni nie było bicia”
Dobrowolski został aresztowany razem z innym Polakiem, 24-letnim Kacprem Sienickim. W pierwszych minutach po zatrzymaniu mieli ze sobą jeszcze kontakt, ale potem ich rozdzielono.
– Czuję się w miarę dobrze, jestem tylko bardzo zmęczony i trochę obolały. Przez dwa dni nie było żadnego bicia, więc trochę odżyłem – powiedział Sienicki po wyjściu na wolność w czwartek wieczorem.
Podobnie, jak i Dobrowolski, został on zwolniony z aresztu bez procesu, ponieważ upłynęły 72 godz., po których zgodnie z przepisami należy wypuścić zatrzymaną osobę. – Nie miałem żadnej rozprawy sądowej – powiedział Sienicki.
Polak dodał, że jest „poobijany, ale na pewno nie ma żadnych poważnych obrażeń”. Podobnie jak w przypadku Dobrowolskiego, Sienicki był bity „tylko” przed przewiezieniem do aresztu w Żodzino pod Mińskiem.
– Byliśmy razem z Witkiem, aż do momentu, kiedy zabrano nas do więźniarek z rejonowego oddziału milicji. Potem byliśmy w tym samym więzieniu, ale nie widzieliśmy się – opowiadał Sienicki.
– Zobaczyłem też dużo rzeczy pozytywnych, związanych ze społeczeństwem białoruskim i z ludźmi, z solidarnością – dodał Sienicki.
Pozostali zatrzymani Polacy
Oprócz Sienickiego i Dobrowolskiego zwolniony został jeszcze jeden Polak, który trafił do aresztu w Mińsku. Mężczyzna przyjechał na Białoruś odwiedzić swoją dziewczynę.
Wciąż trwa oczekiwania na informację na temat ostatniego, czwartego zatrzymanego Polaka. On również miał zostać w czwartek zwolniony, jednak, jak dotąd, nie potwierdzono, że mężczyzna znajduje się na wolności.
Wiceminister spraw wewnętrznych Białorusi Alaksandr Barsukau zapowiedział, że do piątkowego poranka zostaną wypuszczeni wszyscy zatrzymani.