Młodzi ozdrowieńcy pozostawieni sami sobie. Skutki koronawirusa nie ustępują, a na wizytę u specjalisty trzeba czekać miesiącami

Koronawirus w Polsce - zdj. ilustracyjne.
Koronawirus w Polsce - zdj. ilustracyjne. (Zdj. PAP/Mateusz Marek)
REKLAMA

Młodzi ludzie, którzy przeszli zakażenie koronawirusem, wciąż potrzebują pomocy lekarskiej. Problem w tym, że dostanie się do specjalisty graniczy z cudem.

Część młodych ludzi, którzy przeszli COVID-19, ma teraz m.in. kłopoty z oddychaniem, zmniejszoną wydolność organizmu czy boryka się z wypadaniem włosów. Portal abcZdrowie.pl opisał przypadki ozdrowieńców.

24-letnia Patrycja zaraziła się koronawirusem w marcu, po spotkaniu ze znajomymi. Wirusa wykryto w sumie u niemal 40 osób.

REKLAMA

Zachorowało bardzo dużo moich znajomych. 4 z nich miało jako powikłanie zapalenie wyrostka, sporo z nich leżało w szpitalach z zapaleniem płuc. Także nie wyglądało to tak, jak się mówi, że u młodych osób to jest bezobjawowe albo łagodne . Wszyscy byli poniżej 30. roku życia – mówiła Patrycja.

24-latka spędziła w szpitalu trzy tygodnie. Ponadto koronawirus uaktywnił u niej choroby, z którymi zmagała się w przeszłości.

Wcześniej miałam nawracające zapalenia nerek , COVID-19 spowodował, że problem wrócił, a leczenie trwało dość długo. Prawie 2 miesiące brałam antybiotyk – relacjonowała.

Mimo że kobieta fizycznie czuje się dobrze, to wciąż odczuwa psychiczne skutki całej sytuacji.

Depresja, nerwica. Tak silny stres towarzyszył chorobie i to nadal we mnie jest. Straszne wypadają mi też włosy , nigdy wcześniej nie miałam z tym problemów, a teraz wypadają mi garściami. Do tego próbuje teraz wrócić do sportu, ale widzę dużą różnicę w kondycji, strasznie szybko się męczę – mówiła. Po trzech tygodniach spędzonych w szpitalu stan 24-latki nie jest już jednak monitorowany.

W podobnej sytuacji jest także 31-latek, który wraz z żoną przeszedł zakażenie w lipcu.

Zauważyłem, że nawet minimalny wysiłek sprawia, że dostaję duszności . Na własną rękę skontaktowałem się z pulmonologiem, który stwierdził rozległe uszkodzenia płuc i astmę . Dodam, że byłem całkowicie zdrowy i sprawny fizycznie przed chorobą – podkreślał mężczyzna. Jak mówił, problem stanowi dla niego przejście nawet 100 metrów. Ma też trudności z oddychaniem.

Liczą się wyłącznie statystyki

W rozmowie z portalem abcZdrowie 31-latek podkreślał, że osoby, które przeszły zakażenie koronawirusem bez hospitalizacji, ale mają powikłania, nie mogą liczyć na żadne zainteresowanie ze strony służby zdrowia. Osoby, które przeszły chorobę bezobjawowo mogą nawet nie łączyć obecnych dolegliwości z koronawirusem.

My ozdrowieńcy znaczymy dla polskiego państwa tyle, co liczba w statystyce. Przez okres choroby nikt z wiedzą medyczną się z nami nie skontaktował. Po wyzdrowieniu nikt nie ma wiedzy, nikt nie prowadzi badań, nikt nie rozumie, że osoba zdrowa nagle ma problem z przejściem 100 metrów. Wyzdrowiał. Statystyka poprawiona, minister może świętować i zapomnieć o nim – mówił 31-latek.

Służba zdrowia poza wykonaniem pierwszego wymazu nie miała ze mną kontaktu i nie chce mieć ze mną do czynienia po wyzdrowieniu. Na pewno jest wiele osób takich jak my. Odbijamy się od coraz to nowych telefonów, nigdzie nie ma instrukcji, gdzie szukać pomocy w razie spustoszenia, jakie zostawia po sobie koronawirus , nikt nie chce zlecić głupiej tomografii, nie wspominając o rezonansie, bo przecież „zdrowemu” 31-latkowi RTG powinno wystarczyć – dodał.

Koronawirus może jednak prowadzić do uszkodzeń wielu narządów.

U części pacjentów mimo ustąpienia objawów utrzymuje się obniżona wydolność płuc, tzn. w badaniach czynnościowych płuc obserwujemy 20, a nawet 30 proc. ubytku wydolności – mówił prof. Robert Mróz, pulmonolog z II Kliniki Chorób Płuc i Gruźlicy Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku.

Oprócz uszkodzeń płuc pojawiają się także m.in. powikłania kardiologiczne. Mimo to, pacjenci u których zdiagnozowano koronawirusa muszą czekać nawet kilka miesięcy w długich kolejkach do specjalistów.

Nie mogę w to uwierzyć. Osoba po nowej dla lekarzy chorobie, po ciężkim przejściu, z objawami sugerującymi spustoszenie wywołane przez tę chorobę, musi czekać parę miesięcy, zamiast zostać gruntownie zbadana, by pomóc w przyszłości innym ludziom, których, nie oszukujmy się, będzie sporo – mówił zbulwersowany 31-latek.

Źródło: portal.abczdrowie.pl

REKLAMA