Holland, Tokarczuk i inni znów piszą donosy do Brukseli. Kłamią i chcą, by tęczowi bojówkarze mogli bezkarnie napadać

Bojówkarz LGBTUE na policyjnym radiowozie. Tak według Holland i Tokarczuk wyglądają pokojowe protesty LGBTUE. Zdjęcie: Policja
Bojówkarz LGBTUE na policyjnym radiowozie. Tak według Holland i Tokarczuk wyglądają pokojowe protesty LGBTUE. Zdjęcie: Policja
REKLAMA

Artyści i intelektualiści podpisali się pod listem-donosem do przewodniczącej Komisji Europejskiej. Donoszą w nim jakoby w Polsce prześladowano lesbijki, homoseksualistów, biseksów i zmiennopłciowców. Inicjatorkami wysłania oszczerstw i kłamstw są: Agnieszka Holland, Olga Tokarczuk i Agnieszka Graff.

„My niżej podpisani wyrażamy swoje oburzenie represjami wymierzonymi w społeczność LGBT+ w Polsce” – napisano w liście do Ursuli von der Leyen, przewodniczącej Komisji Europejskiej. Pod listem widnieje kilkadziesiąt podpisów znanych osób z całego świata. Wśród polskich sygnatariuszy są oprócz inicjatorek Paweł Pawlikowski, Jan Komasa, Małgorzata Szumowska, Krzysztof Warlikowski, poeta Adam Zagajewski, pisarka Dorota Masłowska, filozof Andrzej Leder, scenografka Małgorzata Szczęśniak oraz historycy: prof. Dariusz Stola, prof. Jacek Leociak.

W liście tym przedstawiono całkowicie zakłamaną wersję wydarzeń, do których doszło 7 sierpnia w Warszawie kiedy to bojówki lgbt próbowały odbić aresztowanego za udział w napadzie Michała Sz.

REKLAMA

„W piątek 7 sierpnia 2020 48 osób zostało zatrzymanych przez policję w Warszawie – w niektórych przypadkach z użyciem przemocy- a następnie przetrzymanych pod zarzutem udziału w agresywnym, nielegalnym zgromadzeniu. W rzeczywistości osoby te grały udział w pokojowym proteście dając wyraz solidarności z aktywistką LGBT+, która została aresztowana za uszkodzenie furgonetki prowadzającej homofobiczna kampanię.”

W rzeczywistości to inicjatorki listu zwyczajnie łżą. To nie była żadna pokojowa demonstracja tylko agresywna próba odbicia Michała Sz podejrzanego o napad. Bojówki, zwykli chuligani próbowali zatrzymać radiowozy, niszczyli je atakowali policjantów i wulgarnie lżyli. Na furgonetce są napisy przedstawiające prawdę o środowisku LGBTRTVAGD, a inicjatorkom listu chodzi o zaprowadzenie cenzury, tak by nikt nie ośmielił się go krytykować.

Michał Sz może sobie mieć urojenie i twierdzić, że jest jakaś tam Małgosią, ale nic nie zmieni tego, że został aresztowany za udział w napadzie, w którym używano noża i doszło do pobicia. Każdy sobie może w Polsce mieć urojenia, nawet Holland, ale nic nie zmieni tego, że napadanie jest w Polsce zabronione. Holland Tokarczuk i Graff chciałyby jednak, by niektórzy z urojeniami jak Michał Sz. mogli jednak napadać bezkarnie.

„Homofobiczna agresja w Polsce wzrasta, ponieważ jest wzmacniana przez rządzącą partię, która uczyniła z mniejszości seksualnych kozła ofiarnego, nie troszcząc się o bezpieczeństwo i dobrostan tych obywatelek i obywateli. Margot jest de facto ofiarą politycznych represji, aresztowaną za odmowę bycia poniżaną” – nakłamano w liście do von der Leyen.

Margot nie jest żadną ofiara politycznych represji. Michał Sz. jest podejrzany o bandycki napad. I nikt w Polsce z żadnych mniejszości nie czyni kozłów ofiarnych. Mają się w Polsce całkiem dobrze, co powinna nawet córka Holland zaświadczyć.

Na końcu sygnatariusze, w tym, ci którzy nie są nawet obywatelami Unii Europejskiej wzywają ją, by znów wtrącała się w wewnętrzne sprawy Polski i dyktowała organom sprawiedliwości jak mają postępować z z takimi jak podejrzany o napad Michał Sz.

Mechanizm powstawania takich listów i zbierania podpisów jest w miarę prosty. Inicjatorki nakłamały i naopowiadały bzdur swoim zza granicy, to i podpisali myśląc, że czynią to w słusznej sprawie.

O liście poinformowała Dorota Bawołek, korespondentka Polsat News w Brukseli.

REKLAMA