Boisz się epidemii i nie poślesz dziecka do szkoły od 1 września? Grzywna do 10 tysięcy złotych

Szkoła. Pusta klasa. Zdjęcie ilustracyjne. Foto: PAP
Szkoła.Zdjęcie ilustracyjne. Foto: PAP
REKLAMA

Jeśli nie ma przeciwwskazań zdrowotnych u dziecka czy innych członków rodziny, zatrzymanie ucznia w domu od 1 września w obawie przed zakażeniem stanowi naruszenie obowiązku szkolnego – pisze piątkowa „Rzeczpospolita”, powołując się na MEN.

Jak zaznacza gazeta, w związku z rozpoczęciem roku szkolnego setki tysięcy pracowników-rodziców zatrudnionych zdalnie, by przeciwdziałać rozprzestrzenianiu się epidemii, może zostać zarażonych przez własne dzieci wracające ze szkoły.

„A że prawdopodobieństwo jest bardzo wysokie, wskazują prognozy naukowców z Instytutu Biologii Doświadczalnej im. M. Nenckiego Polskiej Akademii Nauk, zalecających daleko idącą ostrożność podczas powrotu dzieci do szkół” – wskazuje „Rz”.

REKLAMA

Dziennik zapytał więc Ministerstwo Edukacji Narodowej, czy rodzic może zatrzymać dziecko w domu, by przeczekać pierwsze tygodnie roku szkolnego, obserwując sytuację epidemiczną w szkołach z bezpiecznej odległości.

„Rodzic może zostawić dziecko tylko wtedy, gdy w domu znajduje się członek rodziny objęty kwarantanną lub jest to uzasadnione chorobami dziecka, w tym objawami infekcji dróg oddechowych lub choroby przewlekłej – na podstawie opinii lekarza sprawującego opiekę zdrowotną nad uczniem z taką chorobą” – poinformował „Rz” resort.

W sytuacji, gdy uczeń nie realizuje obowiązku szkolnego lub nauki, konsekwencje dla rodzica wynikają z art. 42 prawa oświatowego i są realizowane w trybie przepisów o postępowaniu egzekucyjnym w administracji – pisze gazeta.

„Przepis ten mówi, że w razie nieusprawiedliwionej nieobecności dziecka w szkole przez co najmniej pół miesiąca rodzic może zostać ukarany grzywną do 10 tys. zł” – wyjaśnia. Obowiązek szkolny dotyczy dzieci od 7. do 18. roku życia, nie ma więc mowy o karze za zatrzymanie w domu przedszkolaka – dodaje „Rz”. (PAP)

REKLAMA