Dramat w Rabce-Zdroju. Czerwona strefa paraliżuje turystykę. „Wczoraj musiałem zwolnić ok. 100 osób”

Przedsiębiorcy stracą na Polskim Ładzie.
Przedsiębiorca kontra Mateusz Morawiecki Źródło: PAP, Pixabay, collage
REKLAMA

W związku z pandemią koronawirusa rząd podzielił Polskę na strefy: zielone – bez obostrzeń; żółte – wprowadzono część obostrzeń; czerwone – najsurowsze obostrzenia. Przykład Rabki-Zdroju pokazuje, że czerwona strefa jest dramatem dla miejscowości turystycznych.

Powiat nowotarski (Małopolska), na nieszczęście Rabki-Zdrój, znalazł się w czerwonej strefie. Dla branży turystycznej oznaczało to ogromne utrudnienia. Wiele biznesów musiało się zamknąć. Wśród nich był duży park rozrywki – Rabkoland.

Właściciel parku, Piotr Wiecha, nie ukrywa, że jest to prawdziwy dramat. – Mówiąc wprost, dla nas to katastrofa. Wczoraj musiałem zwolnić ok. 100 osób, które miały nadzieję jeszcze przez te blisko 2 tygodnie pracować i zarabiać. W tej chwili nie mamy jednak takiej możliwości – powiedział w rozmowie z „Wirtualną Polską”.

REKLAMA

– Pracę stracili ludzie zatrudnieni bezpośrednio przez nas, ale także firmy, które wynajmujemy do prac konserwatorskich, sprzątania czy ostatnio prac dezynfekcyjnych. Szczerze mówiąc, zaczynam się obawiać, że nie uda mi się też utrzymać wszystkich tzw. zimowych etatów. Innymi słowy, jeśli sytuacja się nie zmieni, albo nie dostaniemy jakiegoś wsparcia, będę musiał zacząć zwalniać pracowników zatrudnionych nie tylko na sezon, ale na stałe – dodaje.

Jesteśmy obecnie w środku sezonu wakacyjnego. Jest to okres, w którym w wielu miejscowościach zarabia się na cały rok. Przydzielenie takich miejscowości do czerwonych stref oznacza wyrok dla wielu biznesów.

Przykład Rabkolandu pokazuje też, że w niektórych rządowych restrykcjach trudno odnaleźć logikę. W czerwonych strefach panują limity osób w kinach, obiektach sportowych etc. Natomiast parki rozrywki, które znajdują się na świeżym powietrzu po prostu zamknięto.

– Jak dotąd nie słyszeliśmy o żadnym przypadku, by na terenie parku, nie tylko Rabkolandu, ale jakiegokolwiek parku rozrywki w Polsce, doszło do zakażenia. Już na początku sierpnia, kiedy pojawił się projekt wprowadzania stref czerwonych i żółtych oraz były prowadzone pierwsze konsultacje, razem ze Stowarzyszeniem Turystyki i Atrakcji Rodzinnych zwracaliśmy uwagę na absurdalność tego zapisu. Skoro mogą działać siłownie, kina, teatry, kluby itd. to dlaczego nie parki rozrywki? – mówi właściciel zamkniętego parku.

Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze jeden problem. Wielu przedsiębiorców skorzystało z tzw. „tarcz antykryzysowych” i tym samym zobowiązali się do tego, że nikogo nie zwolnią. Nie przewidzieli jednak, że państwo ponownie zamknie im interes. Teraz nie dość, że zostaną zmuszeni do zwolnienia ludzi, to jeszcze zapłacą za to karę.

Większość Polski, jak na razie, wciąż jest w strefie zielonej. Strefy żółte i czerwone to jedynie pojedyncze plamki na mapie. Każda z nich oznacza jednak ciężką sytuację przedsiębiorców i ich pracowników.

Źródło: WP

REKLAMA