Tęczowy Poznań walczy z antypedofilską furgonetką. Jaśkowiak: „Te ciężarówki kojarzą się z hitlerowskimi szczekaczkami”

Jacek Jaśkowiak - prezydent Poznania. / Źródło: Twiiter/Poznań
Jacek Jaśkowiak - prezydent Poznania. / Źródło: Twiiter
REKLAMA

Od poniedziałku po ulicach tęczowego Poznania jeździ antypedofilska furgonetka Fundacji Pro – Prawo do Życia. To jednak nie podoba się prezydentowi miasta, Jackowi Jaśkowiakowi, który porównał ją do „hitlerowskich szczekaczek”.

Te furgonetki nakręcają złe emocje, nawołują do nienawiści, a do tego hałasują i emitują spaliny. Najlepiej by było, jakby sobie z Poznania już wyjechały – stwierdził Jaśkowiak w rozmowie z Onetem.

Władze Poznania idą na wojnę z furgonetkami Fundacji Pro – Prawo do Życia. W poniedziałek samochód został zatrzymany przez policję, ponieważ nie spełniał wymogów technicznych. We wtorek władze miasta odmówiły rejestracji mobilnego zgromadzenia, co w praktyce oznacza, że z jeżdżącej po mieście furgonetki nie można nadawać komunikatów głosowych.

REKLAMA

W przestrzeni publicznej naszego miasta nie ma miejsca na wycie z megafonów i sączenie do uszu mieszkańców tego typu nienawistnych haseł. To nie do przyjęcia, by ludzie idący ulicami musieli słuchać tych kłamstw i bredni. Dlatego nie zgodziliśmy się na to, ale wykorzystaliśmy do tego obowiązujące przepisy. Jeżdżenia ciężarówką po mieście nie można w żaden sposób nazwać zgromadzeniem. Nie mogliśmy zatem pozwolić, by jej właściciele nadawali z niej komunikaty głosowe i wykrzykiwali przez megafon swoje hasła. Od tego są demonstracje – stwierdził Jaśkowiak.

One (furgonetki – przyp. red.) smrodzą i hałasują. Zakłócają spokój w przestrzeni publicznej, negatywnie oddziałując na otoczenie. Ofiarą ich działalności pada każdy mieszkaniec – żalił się w rozmowie z Onetem.

Zdaniem Jaśkowiaka „ustawodawca powinien zakazać tego typu działalności «marketingowej»”.

W cywilizowanym kraju takie formy prezentowania swoich poglądów powinny być eliminowane. Mnie osobiście, te ciężarówki kojarzą się z hitlerowskimi szczekaczkami – dodał.

Zadowoleni seksedukatorzy z Grupy Stonewall

„Nie jest to pełen sukces, ale i tak są powody do radości! Miasto wydało opinię zgodnie z którą przejazd samochodem nie spełnia kryteriów zgromadzenia publicznego. To znaczy, że fundacja Prawo do życia nie może zarejestrować swojego przejazdu jako zgromadzenie publiczne” – radowała się na Facebooku Grupa Stonewall – organizacja LGBT, która odpowiada m.in. za organizowanie tęczowych marszów równości czy tzw. edukację seksualną. Organizacja ma też organizować szkolenia antydyskryminacyjne dla poznańskich nauczycieli, na co dostała dofinansowanie z ratusza.

Grupa Stonewall wzywała także do zgłaszania służbom, jeśli furgonetka będzie nadawała komunikaty. „W praktyce oznacza to, że furgonetka nie może puszczać z głośników żadnego nagrania. Jeśli to zrobią, będzie można ich zgłaszać za zakłócanie porządku publicznego i używanie urządzeń nagłaśniających” – napisano.

Aktywistów nie trzeba było długo namawiać. Do „obywatelskich zatrzymań” doszło w środę, czwartek i piątek na Świętym Marcinie. W piątek wśród blokujących przejazd furgonetki znaleźli się m.in. poproszony o wsparcie dziennikarz „Wyborczej” i poseł Lewicy Katarzyna Ueberhan. Przez pierwsze dwa dni policjanci odsyłali aktywistów na komisariat, by tam złożyli zawiadomienie.

Zakłócanie porządku hałasem to tzw. wykroczenie skutkowe, czyli zawsze musimy mieć pokrzywdzonego, osobę, której spokój został zakłócony. Dlatego policjanci informują o możliwości złożenia zawiadomienia w komisariacie – mówił rzecznik wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak.

Ostatecznie policja wystawiła kierowcy mandat. Ten jednak go nie przyjął, więc sprawa trafi teraz do sądu.

Taki sposób działania został przyjęty przez komendę miejską, a nałożenie na kierowcę mandatu w piątek zostało na policjantach wymuszone – dodał Borowiak.

Źródła: Onet/Wyborcza/wPolityce.pl

REKLAMA