Policja rozbiła mafię piszącą magisterki i doktoraty. Klienci zapłacili im 7 mln złotych

Kajdanki, areszt. Obrazek ilustracyjny. Fot. Pixabay
Kajdanki, areszt. Obrazek ilustracyjny. Fot. Pixabay
REKLAMA

Prace licencjackie, magisterskie czy doktoraty. Tym od 2016 roku handlowała zorganizowana grupa przestępcza.

Wyższe wykształcenie jest niezbędne do obejmowania kierowniczych stanowisk w wielu państwowych instytucjach. Przekonali się o tym brutalnie harcownicy PiS, którzy po 2015 roku często wpadali w tarapaty, nie mogąc legalnie przejmować kluczowych stanowisk.

Ile jednak może kosztować „załatwienie” sobie potrzebnego wykształcenia? Jak pokazała sprawa zorganizowanej grupy przestępczej z Warszawy i małopolski – całkiem sporo.

REKLAMA

Małopolska policja rozbiła właśnie mafię, która od 2016 roku zajmowała się pisaniem prac dyplomowych na zlecenie. W zaledwie cztery lata producenci magisterek (i nie tylko) zebrali ponad 7 mln złotych!

Łącznie wyprodukowali kilka tysięcy prac: licencjackich, inżynierskich, magisterskich i doktorskich. Mózgiem przedsięwzięcia był 42-latek z Warszawy.

W trakcie skoordynowanej akcji policjanci przeszukali szereg mieszkań i posesji. Zabezpieczono m.in. cyfrowe nośniki pamięci, sprzęt komputerowy i telefony.

Z dowodów wynika, że grupa tworzyła całe prace, od początku do końca, najczęściej bez jakiegokolwiek udziału osób, które przedkładały je później na uczelniach wyższych jako stworzone przez siebie. Sprawa jest rozwojowa i niedługo czeka nas kolejna fala zatrzymań.

Jak wyjaśnili śledczy grupa posiadała specjalny system informatyczny. Za jego pośrednictwem członkowie grupy otrzymali łącznie ponad 11 tys. wpłat od kilku tysięcy osób.

Pieniądze następnie trafiały do jednego z zagranicznych rajów podatkowych. Stamtąd trafiały na rachunki poszczególnych członków grupy.

Co ciekawe – piszący prace dyplomowe otrzymywali zaledwie 10 proc. z pieniędzy. Resztę zgarniał 42-letni boss z Warszawy.

Szefowi grupy grozi 10 lat więzienia. Niespokojni powinni być też klienci – śledczy na bieżąco informują uczelnie, które mogą zacząć odbierać tytuły i stopnie naukowe.

Źródło: Gazeta.pl

REKLAMA