Polska ma obecnie czterech prezydentów? Pojawił się kolejny samozwaniec

Prezydent Andrzej Duda. Foto: PAP
Prezydent Andrzej Duda. Foto: PAP
REKLAMA

Przedłużająca się kampania wyborcza oraz epidemia koronawirusa doprowadziły do wielu nietypowych zwrotów akcji w polskiej polityce. W ostatnich miesiącach pojawiło się także kilku „prawowitych” prezydentów RP. Taką informację ogłosił już trzeci samozwaniec.

Tym razem okazało się, że Polska ma „tymczasowego prezydenta na uchodźstwie”. Tak przynajmniej twierdzi sam zainteresowany, Władysław Janusz Małkowicz.

O samej postaci wiadomo niewiele. Małkowicz nie jest aktywny w mediach społecznościowych. Swoją prezydenturę ogłosił w „Dzienniku Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej”. Tytuł ten ma takie samo brzmienie jak najważniejszy dziennik urzędowy państwa polskiego. Nie widnieje na nim jednak orzeł w koronie, a wydawany jest w Wielkiej Brytanii przez entuzjastów konstytucji kwietniowej z 1935 roku.

REKLAMA

Pod datą 22 czerwca 2020 roku ukazało się oświadczenie Władysława Janusza Małkowicza.

„Zobligowany wyjątkowymi wydarzeniami światowymi jako Przewodniczący Rady Stanu Rzeczypospolitej Polskiej na Uchodźstwie na mocy Suwerena, a w związku z kryzysem na Urzędzie Prezydenta w Kraju i na Obczyźnie i zgodnie z Art. 23 Konstytucji Rzeczypospolitej z dnia 23 kwietnia 1935 roku podjąłem wspólnie po konsultacji w dniu 21 czerwca 2020 roku z Wiceprzewodniczącym Rady Stanu Rzeczypospolitej Polskiej na Uchodźstwie decyzję o pełnieniu tymczasowo Urzędu Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej na Uchodźstwie” – napisał samozwaniec.

Samozwaniec ubiegający się o fotel prezydenta

Małkowicz nie jest przypadkiem odosobnionym. Do tej pory najbardziej znanym samozwańczym prezydentem był Jan Zbigniew Potocki, który uważa się za prawowitego prezydenta na podstawie konstytucji kwietniowej. Tym samym twierdził, że jest następcą Juliusza Nowiny-Skolnickiego, który był „Prezydentem Wolnej Polski na Wychodźstwie” nieuznawanym przez większość środowiska polskiej emigracji.

Jan Zbigniew Potocki zyskał popularność, gdy… postanowił wystartować w ostatnich wyborach prezydenckich. Ostatecznie jednak nie zdołał zebrać 100 tys. podpisów. Z wpisów w „Dzienniku Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej” wynika, że po ogłoszeniu startu w wyborach przez Potockiego Małkowicz uznał, że tamten „zrzekł się urzędu prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej na Uchodźstwie”. Postanowił więc obsadzić wakat i ogłosić się prezydentem.

Były korespondent TVP i filozof „przejmują władzę”

Małkowicz szybko jednak zyskał konkurentów, ponieważ już 4 lipca „prezydentem Polski ad interim” (tymczasowo – przyp. red.) ogłosił się Mariusz Max Kolonko. Były korespondent TVP z USA kilka lat temu przeniósł swoją działalność do Internetu, gdzie znany jest głównie z kanału MaxTV. Co więcej, 5 sierpnia przybył kolejny prezydent – tym razem „in spe”, czyli „oczekujący”. Został nim prof. Włodzimierz Julian Korab-Karpowicz, filozof z Uniwersytetu Opolskiego, za sprawą dyplomu jaki otrzymał z rąk Wojciecha Edwarda Leszczyńskiego, uważającego siebie z kolei za króla Polski. Po publikacji „Rzeczpospolitej” Korab-Karpowicz tłumaczył, że został wybrany „w tradycyjnej procedurze wyborczej spośród kilkudziesięciu kandydatów”. Wśród jego konkurentów mieli znaleźć się Justyna Socha, Jerzy Zięba, czy nawet Andrzej Duda. Najprawdopodobniej jednak większość z nich nie miała pojęcia, że bierze udział w tym wyścigu.

Korab-Karpowicz pozostaje jednak „biernym” prezydentem. Co innego natomiast dwaj pozostali uzurpatorzy. Mariusz Max Kolonko 8 sierpnia wydał „dyrektywę” rozwiązującą Radę Mediów Narodowych, a z nazwy TVP usuwającą „Polska” – dopóki spółka nie osiągnie dodatniego salda. Władysław Janusz Małkowicz 3 sierpnia zarządził natomiast budowę kilkudziesięciu transatlantyków, które mają służyć rozsianym po świecie Polakom do odwiedzania Polski. „Minimalny czas pobytu w Ojczyźnie wynosi jeden miesiąc” – zaordynował w zarządzeniu.

Działalność takich osób jest drobnym przyczynkiem do tego, że żyjemy w dobie nieufności do władzy, a system oparty na państwach narodowych, przeżywa kryzys – skwitował w rozmowie z rp.pl politolog z UW, prof. Rafał Chwedoruk.

Źródło: rp.pl

REKLAMA