Rzecznik Ziobry przerywa milczenie. Zapowiada donos do prokuratury za twierdzenie, iż nagabywał na seks oralny [VIDEO]

Jan Kanthak / Fot. PAP/Leszek Szymański
Jan Kanthak / Fot. PAP/Leszek Szymański
REKLAMA

Rzecznik Solidarnej Polski Jan Kanthak ustosunkował się w końcu do zarzutu nagabywania na seks oralny asystenta posłanki Lewicy. Twierdzi, że to brednie.

29-letni Jan Kanthak, rzecznik Solidarnej Polski, stał się bohaterem skandalu dotyczącego jego orientacji seksualnej. Afera wybuchła po słowach Kanthaka o dzielnicy „Cruz” w San Francisco (jak się okazało takiej dzielnicy tam nie ma) i sklepie mięsnym LGBT.

REKLAMA

Zirytowany atakiem posła PiS na środowisko LGBT, asystent posłanki Lewicy Darii Gosek-Popiołek, opowiedział historię sprzed lat. Rzecz miała wydarzyć się w znanym gejowskim klubie w Krakowie.

– Po wstrętnych atakach Jana Kanthaka wymierzonymi w LGBT+ podjąłem decyzję (nie znoszę hipokryzji i szczucia na mniejszości) o ujawnieniu faktu: przed laty w 2011 r. w Krakowie w klubie Kitsch Janek – wtedy mi nieznany – wielokrotnie i obcesowo nagabywał mnie swoją ofertą seksu oralnego – napisał na Twitterze Michał Kowalówka.

Kowalówka zapewnił, że oświadczenie napisał za zgodą swojej partnerki, a historia jest prawdziwa.

Wyznanie polityka wywołało burzę w sieci. Rzecznika Ziobry zaczęli bronić pracownicy Telewizji Trwam i Radia Maryja, a bliski PiS wicenaczelny „Tygodnika Solidarność” zapewnił, że nie obchodzi go kto jest gejem.

Sam Kanthak do sprawy odniósł się dopiero po niemal 20 godzinach. W odpowiedzi na pytania reporterki „Gazety Wyborczej” nie zaprzeczył jakoby był homoseksualistą, za to stwierdził, że zarzuty asystenta posłanki Gosek-Popiołek są „wulgarnymi bredniami”.

– Szanowna Pani Redaktor, z zażenowaniem przeczytałem, że tak poważna gazeta zajmuje się takimi wulgarnymi bredniami. Zniesławiający mnie wpis na TT zgłaszam do prokuratury. Tu nie ma czego komentować – odpisał dziennikarce.

Źródło: GW

REKLAMA