Ponad 10 mln złotych z instytucji nadzorowanej przez Gowina trafiło do firmy założonej przez wiceprezesa jego partii

Jarosław Gowin Źródło: PAP
Jarosław Gowin. Źródło: PAP
REKLAMA

Rządy się zmieniają, a afery wokół NCBiR przybywają. Tym razem beneficjentem okazała się firma stworzona przez wiceprezesa Porozumienia Jarosława Gowina, który nadzoruje instytucję.

Narodowe Centrum Badań i Rozwoju to instytucja podległa Ministerstwu Kultury. NCBiR i dotacje, które przyznaje były już przedmiotem wielu skandali – np. grantów na powstający dopiero portal Tomasza Lisa InnPoland.pl.

Teraz bomba wybuchła w rękach Jarosława Gowina, który wcześniej atakował Lisa z trybuny sejmowej. Co ciekawe – medialną bombę odpalił „Wprost”, a następnie cytując portal upadłego tygodnika, zaatakowało Gowina TVP Info.

REKLAMA

Sprawa dotyczy ponad 10 mln złotych, jakie NCBiR za czasów nadzorowania instytucji przez ministra Gowina, trafiło do firmy, której twórcą jest wiceszef Porozumienia. Autorem tekstu jest Marcin Dobski, który po wyjściu z aresztu (siedział za niewykonanie wyroku za posiadanie narkotyków) wrócił do „Wprost”.

– Dokładnie 10 338 814,71 trafi w ciągu trzech lat na konto firmy Tecra Sp.z.o.o. (Tecra Coin), której współzałożycielem jest Robert Anacki. Wiceszef Porozumienia w rozmowie z „Wprost” zapewnia, że firmę sprzedał, pozostał tylko jej doradcą biznesowym, a złożenie wniosku o dofinansowanie było pomysłem kolegów ze spółki i nie brał w tym udziału – relacjonuje „Wprost”.

Decyzja NCBiR o przyznaniu grantu została opublikowana na stronie Centrum 9 grudnia 2019 roku.

– Od okresu Wielkiego Piątku sprzedałem udziały. Złożyłem rezygnację w lutym zeszłego roku. Poinformowałem kolegów, że ze względów prywatnych i zdrowotnych nie będę uczestniczył w zarządzaniu firmą – powiedział. Jednak Anacki został wykreślony z KRS, w którym określano go jako członka i udziałowca zarządu Tecra Coin, dopiero 8 maja bieżącego roku.

Gdy sprawę zaczęła nagłaśniać rządowa TVP.info politycy opozycji odczytali to jako groźba ze strony PiS dla Porozumienia.

– No no! Taka wiadomość w tej stacji… To znaczy, że koalicjanci dostają ostrzeżenia, z których jasno wynika, że lepiej nie fikać. Czyżby jednak w obozie władzy było tak gorąco jak niektórzy mówią – napisał Artur Dziambor z Konfederacji.

Na te słowa zareagował bohater tekstu „Wprost” i TVP. – Nic bardziej mylnego Artur. TVP to nie obóz władzy, to zniekształcony obraz czyjejś pseudo-rzeczywistości – stwierdził Anacki.

Źródło: Wprost / TVP

REKLAMA