Rzekomy rasizm rasizem, ale hajs się musi zgadzać. Jeden dzień trwał protest czarnoskórej tenisistki

Naomi Osaka. / foto: Flickr
REKLAMA

Być może tenisiści zarabiają gorzej niż koszykarze NBA, bowiem w przeciwieństwie do nich Naomi Osaka po jednym dniu kończy swój protest i wraca do rywalizacji w turnieju Western&Southern Open. Wcześniej postanowiła zrezygnować z rywalizacji na znak protestu.

Półfinałowy mecz z udziałem Osaki miał odbyć się w czwartek, jednak po meczu ćwierćfinale zawodniczka poinformowała o wycofaniu się z turnieju. Miał to być znak protestu przeciwko rzekomej agresji policji wobec czarnoskórych. Funkcjonariusze zastrzelili wcześniej podczas zatrzymania przestępcę Jakoba Blake’a.

Jestem sportsmenką, ale przede wszystkim jestem czarnoskórą kobietą. I jako czarnoskóra kobieta czuję, że są o wiele ważniejsze sprawy, które wymagają natychmiastowej uwagi niż oglądanie mojej gry w tenisa – poinformowała w czwartek Osaka.

REKLAMA

Organizatorzy po wycofaniu się jednej z czterech czołowych zawodniczek zawiesili turniej na jeden dzień, rzekomo solidaryzując się z rzekomymi ofiarami policyjnej przemocy. Tymczasem ten jeden dzień został przeznaczony na negocjacje z Osaką.

22-letnia zawodniczka z Japonii ostatecznie zdecydowała się na powrót na kort tenisowy i w piątek zagra w meczu półfinałowym. – Po przeniesieniu meczów na piątek uznałam, że podejmę rywalizację. W ten sposób jednoznacznie daliśmy znać, że nie zgadzamy się z tym, co obecnie dzieje się na świecie – poinformowała Naomi Osaska.

Osaka, która jest zwycięzcą dwóch turniejów wielkoszlemowych, w półfinale ma grać z Belgijką Elise Mertens. Jakie były powody decyzji Osaki i o czym rozmawiała z organizatorami możemy się jedynie domyślać. Po dniu okazało się jednak, że urojony rasizm nie jest już problemem.

Warto nadmienić, że za sam udział w półfinale Osaka zarobi dodatkowo 125 tysięcy dolarów. Za dojście do finału dwa razy tyle, natomiast w przypadku ostatecznego zwycięstwa zgarnie aż 550 tysięcy dolarów.

REKLAMA