Trwają zamieszki pod parlamentem Bułgarii i żądania dymisji rządu

Zamieszki w Sofii Fot. twitter Skandal
REKLAMA

Po protestach w Sofii zatrzymano ponad 40 osób, 16 jest hospitalizowanych po użyciu gazu. Do zamieszek pod bułgarskim parlamentem w Sofii doszło w środę 2 września. Liczba ofiar i zatrzymać może się jeszcze zwiększyć, bo antyrządowe protesty nadal trwały.

Komendant stołecznej policji Georgi Hadżiew zarzucił demonstrantom wandalizm i stosowanie przemocy wobec policjantów. W tym użycie przez nich gazu łzawiącego. Zapowiedział, że policja nie zawaha się użyć siły i środków pomocniczych.

Zdjęcia z protestów pokazują jednak, że to uzbrojeni po zęby policjanci sami rozpylają gaz w stronę demonstrantów. Według przedstawicieli stołecznego pogotowia karetki wzywano do 40 osób potrzebujących pomocy po kontakcie z gazem, a 16 osób hospitalizowano.

REKLAMA

Obrażenia odniósł m.in. ojciec Dionizy, popularny w Bułgarii duchowny, który od miesiąca popiera protesty społeczne. W środę poprowadził protestujących przed wejście do parlamentu. Tłum, który skanduje „Dymisja” i obrzuca budynek parlamentu jajkami i jabłkami.

Uczestnicy protestów zarzucili premierowi Bojko Borisowowi, próbę utrzymania się u władzy z pomocą przemocy. Demonstranci żądają dymisji rządu. Do Sofii jadą kolejne grupy protestujących, w jeszcze w środę wieczorem spodziewany był duży wiec.

Parlament w środę po raz pierwszy obraduje w nowym budynku – dawnej siedzibie Bułgarskiej Partii Komunistycznej. Obok nowej siedziby parlamentu znajduje urząd Rady Ministrów i kancelaria prezydenta.

Źródło: PAP

REKLAMA