Na co zasługuje Rabiej. Wiceprezydent Warszawy z pogardą o przeciwnikach ideologii LGBT

Paweł Rabiej. Foto: PAP
Paweł Rabiej. Foto: PAP
REKLAMA

Paweł Rabiej uważa, ze ci, którzy, którzy wskazują na kłamstwa i manipulacje homoseksualisty Barta Staszewskiego, który znów podjął akcję oczerniającą i szkalującą Polskę, zasługują „tylko na pogardę”. Wiceprezydentowi Warszawy frustracja i złość ulały się na Twitterze.

Bart Staszewski znów podjął akcję, której celem jest okłamanie opinii publicznej i oczernianie Polski. Homoseksualista opublikował zdjęcia z Łososiny Dolnej i Istebnej, gdzie na znakach drogowych powieszono tabliczki sugerujące, że są to „strefy wolne od LGBT”.

Kłamca lgbt chce wmówić, iż w Polsce są jakieś miejsca, w których nie wolno przebywać lesbijkom, homoseksualistom, biseksom, zmiennopłciowcom i komu tam jeszcze. Tak jak poprzednim razem, tak zapewne i teraz, kłamliwa propagandowa akcja ma wywołać reakcję za granicą, dzięki czemu Staszewski stanie się jakimś prześladowanym bojownikiem i zarobi pieniądze.

REKLAMA

Do kłamliwej i prowokacyjnej akcji odniósł się Arkadiusz Mularyczyk – poseł z okręgu, który homoseksualista oczernił. Polityk złożył zawiadomienie o popełnieniu wykroczenia.

„Po szybkim zweryfikowaniu wiadomo już, że Pan Staszewski wiesza tabliczki na znakach drogowych, robi zdjęcia i szybko je ściąga. Cel jest oczywisty, szkodzenie i stygmatyzowanie polskich miejscowości celem wprowadzenia w błąd zagranicznych mediów i polityków” – napisał na Twitterze.

Na to odezwał się pobudzony Rabiej, o którym ostatnio nic nie było słychać.

„Pana wpis to skrajna bezczelność. Po szybkim zweryfikowaniu wiadomo, że szacunkowi dla Polski w świecie nie służy homofobia, złodziejstwo i zgnilizna tego rządu. Może niech się Pan zajmie tym problemem w pierwszej kolejności. Zwłaszcza, że Pan za to współodpowiada” – napisał zdeklarowany homoseksualista, wiceprezydent Warszawy.

Nie bardzo wiadomo na czym niby owa bezczelność Mularczyka ma polegać. Na miejscu Rabieja raczej unikalibyśmy odniesień do jakiejś „zgnilizny” i nie wskazywali na to, kto za co „współodpowiada”. Czym bowiem Warszawa raczy Wisłę, leżące nad nią miasta i Bałtyk wszyscy wiemy. Wiemy też kto za to współodopowiada. Panie Rabiej, naprawdę nie ma się co licytować co gorsze – „zgnilizna”, czy pańskie i Trzaskowskiego zrzuty sedesowe.

Na wpis Rabieja odpowiedział pracownik TVPINFO Bartłomiej Graczak, który słusznie wskazał: „Problemem w tym, że pański wpis to opinia (zresztą mocno oderwana od rzeczywistości), a wpis posła Mularczyka to stwierdzenie faktu”

Na co Rabiej odpowiada: „Szkoda czasu na komentowania Pana problemów. Są i będą nieistotne.
A potem pyskówka poszła z górki: „Tak jest. Do pańskiej pogardy przywykliśmy” – stwierdził pracownik Telewizji Polskiej.

„I słusznie. Na nic więcej nie zasługujecie. Tylko na pogardę” – odpisał Paweł Rabiej.

Nerwy coś temu Rabieju puszczają. Urzędnik opłacany z pieniędzy podatnika, w tym Graczaka, powinien być bardziej powściągliwy i nie stawać w obronie kłamcy oraz prowokatora Staszewskiego, tylko zająć się tym, do czego się zobowiązał – m.in do sprzątania nieczystości także po sobie.

O Rabieju było ostatnio cicho. Nie widać śladów jego działalności poza pielęgnowaniem własnego homoseksualizmu i próbami narzucania innym ideologii LGBT.

REKLAMA