Margot łże. Nie mogło być takiej sytuacji. „Ten mężczyzna absolutnie kłamie”

Męska sylwetka pod prysznicem, Michał Sz. pseud.
Męska sylwetka pod prysznicem, Michał Sz. pseud. "Margot" Źródło: Pixabay, Twitter, collage
REKLAMA

Michał Sz. pseud. „Margot”, to recydywista, który po ataku na furgonetkę został tymczasowo osadzony w areszcie śledczym. Po wyjściu zaczął opowiadać niestworzone historie. Jak się okazuje – mężczyzna kłamie. Nie pierwszy raz zresztą.

– Prawdziwi bandyci nie siedzą w więzieniach, bo mają mundury albo garnitury. W pierwszym areszcie zostałam rozpoznana przez kolegów już podczas pryszniców. I strażnicy się dziwili, że prowadzę normalne rozmowy z kumplami – mówił Margot w wywiadzie dla TOK FM.

Jak się okazuje scena prysznicu ze współosadzonymi jest jedynie wykwitem wyobraźni mężczyzny. Wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik w piątkowej rozmowie z „Rzecząpospolitą” zdradził, że coś takiego nie mogło się wydarzyć.

REKLAMA

– Ten mężczyzna absolutnie kłamie. Nie było w ogóle sytuacji, w której on miał kontakt z jakimkolwiek innym osadzonym, zarówno na Białołęce [w areszcie śledczym – red.], jak i w jednostce penitencjarnej w Płocku – mówił Wójcik w wywiadzie.

– On narzeka, że był odizolowany od reszty, że siedział w celi osobnej, był monitorowany itd. Tylko to on nas prosił o to, żeby być w osobnej celi. Prosił, bo się bał, że coś mu się może stać. I po konsultacji m.in. z psychologiem, z wychowawcą, taka decyzja została podjęta. Został przewieziony do jednostki penitencjarnej w Płocku i był odizolowany. Nawet kiedy szedł na spacerniak, to nie miał kontaktu z innymi więźniami, zostało to dopilnowane – dodał wiceminister.

Wcześniej środowisko LGBT kłamało jakoby Margot został zatrzymany za powieszenie tęczowej flagi na pomniku. Jak widać kłamstwo przychodzi lewicowym działaczom bardzo łatwo i nikt nie pociąga ich do odpowiedzialności ani nie nakazuje sprostowań.

Źródło: „Rzeczpospolita”, TOK FM

REKLAMA