Lewica walczy z „dyskryminacją” grubych. Nauczyciele WF-u nie będą mogli używać grubofobicznych zwrotów

Brzuch grubego mężczyzny Źródło: Wikimedia
Brzuch grubego mężczyzny Źródło: Wikimedia
REKLAMA

Lewica znów bohatersko walczy o prawa uciśnionych. Tym razem chodzi o tych, których uciskają – tu i ówdzie – opięte t-shirty XXL. Grubofobia to kolejny powód po homofobii, czy misgenderingu, do ocenzurowania języka.

Rada studencka, którą opanowała lewica, na Uniwersytecie w Bristolu chce ocenzurować słownik nauczycieli WF-u. Od teraz trenerzy mają udawać, że grubi wcale nie są grubi i broń Boże nie wolno im wspominać, że od ćwiczeń można schudnąć.

Lista zwrotów, których lewicowa tłuszcza [pot. „tłum” – red.] chce zakazać zapełniłaby grubą księgę. „Zrzućmy trochę kalorii”, „spalmy wczorajszą pizzę”, „popracujmy nad tą talią”… etc. Jeśli kiedyś usłyszałeś coś podobnego na lekcji WF-u, to prawdopodobnie twój nauczyciel był grubofobia faszystą.

REKLAMA

Nie wolno też poruszać tematów zdrowotnych. Tj. jakiekolwiek sugerowanie, że otyłość prowadzi do poważnych chorób, jest również zakazane.

Lewicowcy twierdzą, że osoby otyłe są tak samo – lub nawet bardziej – zdrowe jak osoby szczupłe.

Oczywiście jest to wierutne kłamstwo. Żaden niezindoktrynowany lekarz nigdy nie powie zdania w stylu: „ma pani niedobory żelaza, witamin i… zbyt drożne żyły – no przydałoby się zapchać je cholesterolem”.

Żyjemy w czasach, w których nadwaga stała się chorobą cywilizacyjną, a lewica zamiast promować zdrowy tryb życia, woli znormalizować otyłość.

Oczywiście, że anoreksja, czy bulimia również są poważnym problemem. Jednak namowa do podjęcia ćwiczeń nie jest tym samym co polecanie tabletek z jajeczkami tasiemca, czy prezentowanie najskuteczniejszych technik wymiotnych.

Ciekawe kiedy lewica zacznie bronić przed agresją słowną: alkoholików, osoby ze skłonnościami do samookaleczania się, narkomanów etc. Skoro nie powinno się zwracać osobom otyłym uwagi na to, że ich styl życia jest niezdrowy, to dlaczego wolno nam osądzać innych?

Oczywiście w obronie tych wszystkich osób również trzeba wprowadzić jakąś cenzurę do słowników. Na przykład takie krzywdzące, alkoholikofobiczne „tobie już wystarczy”

My niszczymy słowa. Setkami, i to dzień w dzień. Redukujemy język, plewimy z niego wszystko, co zbędne – chwalił się urzędnik Ministerstwa Prawdy Winstonowi – głównemu bohaterowi „1984” George’a Orwella.

Źródło: The Sun

REKLAMA