Największym wrogiem Tour de France okazują się… ronda, ale na X etapie zaatakował i… koronawirus

TdF Fot. Instagram
REKLAMA

Wyścig Tour de France, który wyruszył na trasy etapowe 29 sierpnia, przejedzie w tym roku w sumie 3470 kilometrów. Kolarze pokonują jednak nie tylko mordercze wzniesienia Alp i Pirenejów, ale też sprawiające im wiele problemów… ronda.

Tym razem peleton pokona nie mniej niż 473 ronda, czyli trafia na nie średnio, co 7,3 kilometra. Organizatorzy starają się ich unikać, ale ronda stały się prawdziwą „differentia specifica” fracuskiej sieci drogowej.

Ten francuski wynalazek pochodzi z początku XX wieku, ale masowa ilość budowanych rond to historia, która zaczęła się w latach 80. XX wieku. Szacuje się, że od tego czasu na terytorium Francji powstało ponad 60 000 rond. Są wszędzie…

REKLAMA

Organizatorzy TdF starają się wytyczać trasy etapów z ich pominięciem. Czasami, by otrzymać prawo do goszczenia Touru, merowie nawet przybudowują dojazdy do miast. Tak było w Privas w Ardèche, gdzie kolarzy oczekiwano od dziesiątków lat. Mer zapłacił za buldożery, które zaorały połowę ronda i dostał „etap”.

Rekord pokonywanych rond padł w roku 2013. Na etapie Touru pomiędzy Cagnes-sur-Mer a Marsylią znalazło się 55 rond. Wjazd na często bardzo wąskie ronda peletonu kolarzy zawsze stanowi zagrożenie. Można tu przypomnieć upadek w wyścigu w 2017 roku – Romaina Bardeta, Chrisa Froome i kilku innych faworytów przy wjeździe na rondo w Liège.

Bywało i tak, że niektóre etapy prowadziły nawet fragmentami autostrad, by uniknąć najeżonej rondami drogi departamentalnej. Ronda być może usprawniają ruch drogowy, ale dla kolarstwa to coraz poważniejszy problem.

W tym roku doszedł jeszcze koronawirus. Kolarze jakoś się przed wirusem na razie ustrzegli, ale właśnie nadeszła wiadomość, że pierwszą ofiarą Covid-19 w tegorocznym Tour de France sta lsię Christian Prudhomme, dyrektor wyścigu i jego centralna postać. Dyrektor nie pojawił się już na starcie 10. etapu z wyspy Oléron na wyspę Ré. Jego test dał wynik pozytywny.

Źródło: Le Figaro/ AFP

REKLAMA