Prof. Gwiazdowski: Jak pomyślałem, czego mogą jeszcze zakazać, postanowiłem nie milczeć przy norkach

Robert Gwiazdowski. Foto: PAP
Robert Gwiazdowski. Foto: PAP
REKLAMA

Prof. Robert Gwiazdowski w swym najnowszym felietonie na łamach „Rzeczpospolitej” pisze o zakazie hodowli zwierząt futerkowych w Polsce. – Jak pomyślałem, czego mogą jeszcze zakazać, to postanowiłem nie milczeć przy norkach – pisze.

W felietonie zatytułowanym „Norka Overtona” prof. Gwiazdowski przypomina zasadę nazwaną oknem Overtona. Overton opisywał procesy zmiany postrzegania pewnych działań czy idei przez społeczeństwo. Idee radykalne stawały się akceptowalne, by docelowo stać się legalnymi.

Zdaniem profesora obecnie mamy do czynienia z procesem odwrotnym, kiedy to „okno zaczyna się uchylać w drugą stronę – w kierunku wprowadzenia zakazu dla idei, które kiedyś były legalne”.

REKLAMA

Jak pisał Konfucjusz, „gdy słowa tracą swe znaczenie, ludzie tracą wolność”. I tracą – pisze prof. Gwiazdowski i wskazuje tu na cenzurę w sztuce, jak wiersza Juliana Tuwima, którego nazwy nie wolno wymieniać, czy jeszcze bardziej absurdalne zmiany nazw produktów spożywczych.

Po pewnych słowach, przed którymi okno Overtona zamknięto, pojawiają się nowe zakazy. Nie wolno będzie hodować norek – kontynuuje. I dodaje dalej, że logicznym następstwem byłby zakaz hodowli np. świń na mięso.

(…) przypomniałem sobie, co pisał Martin Niemöller, i zrobiłem małą parafrazę: Kiedy zakazali hodowli norek, milczałem, nie nosiłem futra. Kiedy zakazali hodowli świń, milczałem, nie jadłem wieprzowiny… Ale jak pomyślałem, czego mogą jeszcze zakazać, to postanowiłem nie milczeć przy norkach – pisze prof. Gwiazdowski.

Autor wskazuje także na kolejne przykłady, które pociąga myślenie w tych kategoriach. Wymienia m.in. postulaty, by zabronić jedzenia mięsa czy spożywania mleka. W trosce o „dobro ludzi” postuluje się też zakaz cukru, co na razie przybrało postać wysokiego opodatkowania.

Na razie opodatkowano napoje słodzone. Podobnie jak napoje powstające w drodze destylacji lub fermentacji z innych niż burak produktów naturalnych. Kolejnym krokiem będzie prohibicja? – pyta profesor. Jak zauważa wpływy z akcyzy są jednak zbyt silnym bodźcem, by zakazywać alkoholu.

Dlaczego rząd nie wprowadzi prohibicji na cukier? Bo wyborcy lubią cukierki. Dopóki więc co cztery lata odbywa się jeszcze plebiscyt na tego, kto ma wprowadzać kolejne ograniczenia, wszystkiego nie można zabronić. Do czasu – jak pisał Friedrich Hayek w „Drodze do zniewolenia”. Jesteśmy na tej drodze – podsumowuje na łamach „Rzeczpospolitej” prof. Gwiazdowski.

REKLAMA