
Aktywista eutanazyjny Alain Cocq cierpi na nieuleczalną chorobę. Postanowił się „poświęcić dla sprawy” i przerwał leczenie oraz przyjmowanie żywności i wody. Swoją agonię transmitował on-line ze swojego domu. Po trzech dniach 50-latek stracił przytomność, więc zabrano go 7 września do szpitala.
Po odzyskaniu przytomności ogłosił, że wyraził zgodę na ponowne nawodnienie i żywienie. Postanowił „żyć i kontynuować swoją walkę”. Sprawa Alaina Cocqa ożywiła jednak debatę na temat eutanazji i o to w tym wszystkim chodziło. Nie można wykluczyć tu po prostu „ustawki”.
Wcześniej Cocq pisał w swojej sprawie do prezydenta Macrona. Ten odpisał, że prawo francuskie nie dopuszcza „wspomagania śmierci”, jak eufemistycznie określa się eutanazję.
Francja dopuszcza na razie tylko „zaprzestanie uporczywego podtrzymywania przy życiu”, czyli odłączanie od aparatury i zaprzestanie żywienia. W ten sposób uśmiercono w ub. roku, pomimo sprzeciwu rodziców, Vincenta Lamberta.
Teraz usiłuje się zakres eutanazji poszerzyć. Sprawa Cocqa natychmiast wywołała działania polityków i wznowienie debaty o „końcu życia”. Tygodnik „La Vie” podał informację, że temat eutanazji trafi wkrótce pod obrady parlamentu.
@LiseMeyssonnier Alain Cocq a décidé de vivre et de continuer son combat https://t.co/0NjpUlu1NN
— MEYSSONNIER Lise-M (@LiseMeyssonnier) September 11, 2020
Źródło: VA