Krzysztof Bosak odwiedził hodowlę norek. Propaganda PiS i Onetu nie wytrzymuje zderzenia z rzeczywistością [VIDEO]

Krzysztof Bosak odwiedził fermę zwierząt futerkowych.
Krzysztof Bosak odwiedził fermę zwierząt futerkowych. (Zdj. screen/YT)
REKLAMA

W sieci pojawiło się nagranie z wizyty Krzysztofa Bosaka (Konfederacja) na fermie zwierząt futerkowych w Kaszewskiej Woli na Mazowszu. – Postanowiłem osobiście przekonać się jak wygląda taka hodowla – powiedział. Podróż w to miejsce było reakcją na projekt ustawy PiS-u, który ma w ciągu roku zakazać hodowli norek w całej Polsce.

„Tak jak zapowiadałem wczoraj na youtube już jest materiał z wczorajszej wizyty na fermie norek. Pokazuję jak to wygląda i zadaję pytania o rzeczy z materiału Onetu. W sumie 49 minut bez cięć i montażu (z jednym łączeniem 2 plików). Proszę o podanie dalej!” – napisał na Twitterze Bosak.

Materiał ukazuje realia panując na fermie zwierząt futerkowych. Tam w kilkudziesięciu wiatach hodowane są norki amerykańskie. Bosak po kompleksie oprowadzany był przez jego właściciela.

REKLAMA

Pierwsze na co zwrócił uwagę polityk Konfederacji była karma położona na klatkach. Jedzenie dla norek wyglądało jak placek z mięsa mielonego.

– W Polsce nie toczy się spór o norki tylko o tę karmę. Bo to są produkty uboczne pochodzenia zwierzęcego, który powstaje przy produkcji drobiu, ryb, ale też zboża – mówił hodowca.

Takie odpady się utylizuje w zakładach, gdzie 90 proc. stanowi udział niemiecki.

– Więc taka ubojnia ma dwie możliwości, albo sprzedaje te odpady hodowcom zwierząt futerkowych i na tym zarabia pieniądze, albo płaci za utylizację. Czyli na dobrą sprawę można powiedzieć, że hodowla norek jest najbardziej ekologiczną formą pozbywania się tych odpadów – zaznaczył.

Hodowca zaznaczył, że jego klatki są o 50 proc. większe niż przewiduje ustawa, bo od dobrych warunków zależy czy norki będą miały odpowiednie futro. Bosak zapytał też o włosy, które znajdowały się między drutami klatek.

Okazało się, że to sierść, którą zwierzęta z siebie zrzucają i nie ma to nic wspólnego z brakiem higieny. Poza tym hodowca opowiedział też o systemie poideł w jakie wyposażony jest obiekt. Zaznaczył przy tym, że zwierzęta mają wszystko czego potrzebują, a dowodem na to jest fakt, że są spokojne i mają duże mioty. – Gdyby czegoś im brakowało to by się tak nie rozmnażały – powiedział.

„Podczas wizyty znalazłem jedną norkę z uszkodzonym uchem (na wiele tysięcy sztuk) i zauważyłem jednego szczura. Poza tym – w moim odbiorze – spokój, porządek, zadbane zwierzęta i świetna organizacja gospodarstwa” –  napisał Bosak.

Skąd ta poraniona norka? – W okresie dorastania w jakimś promilu zwierzęta mają prawo ugryźć. Podobna sytuacja jest w hodowlach świń, krów czy kur. Jeśli argumentem będzie to, że jakieś zwierze padło, bądź jest chore, to w ten sposób zamkniemy każdą hodowlę – stwierdził właściciel.

Dalej wypowiedział się o materiale Onetu, w którym w złym świetle przedstawiono inną hodowlę. Mężczyzna zauważył, że ocena nie została pozostawiona ekspertom, a ludziom z góry negatywnie nastawionym do takich ferm.

– Znamienne jest tutaj, że o potrzebach zwierząt nie wypowiadają się lekarze weterynarii czy osoby, które się znają, pisały prace magisterskie na temat hodowli zwierząt futerkowych, tylko wypowiadają się osoby, które są za tym, żeby zamykać hodowle jakiekolwiek.

Właściciel zaznaczył, też że z jego fermą współpracują profesorowie np. z SGGW. – Proszę zapytać np. prof hab Brzozowskiego – on ma swoich studentów, katedrę – proszę jego zapytać jak to wygląda. On nie może słuchać tego co ci „antyhodowlańcy” mówią – zakończył hodowca.

To pytanie rozwścieczyło Beatę Mazurek. Chciała „zabić” dziennikarkę wzrokiem [VIDEO]

REKLAMA