Jarosław Kaczyński pogodzi wszystkich i wejdzie do rządu?! Zakulisowa bitwa przed rekonstrukcją

PiS/Jarosław Kaczyński z tabletem w Sejmie/fot. YouTube
Jarosław Kaczyński z tabletem w Sejmie/fot. YouTube
REKLAMA

Po rekonstrukcji rządu Jarosław Kaczyński może zostać wicepremierem – donosi „Wirtualna Polska”. To jedna z opcji rozważanych w ostatnich dniach. Rozmowy koalicjantów rządowych przeciągają się.

Coraz bliżej zapowiadanej od dłuższego czasu rekonstrukcji rządu. W zaciszach gabinetów trwają natomiast rozmowy pomiędzy liderami Prawa i Sprawiedliwości, Porozumienia i Solidarnej Polski. Poprzednia umowa koalicyjna wygasła wraz z wyborami prezydenckimi i ścisłe kierownictwo próbuje wynegocjować nową.

Walka toczy się też o stołki. W sierpniowym wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej Jarosław Kaczyński zapowiedział odchudzenie rządu. Wstępne plany zakładały, że w nowym rozdaniu będzie 12 ministerstw.

REKLAMA

Wszystko wskazuje na to, że plan był zbyt ambitny dla władzy. Najnowsze doniesienia mówią, że ministerstw będzie 15. Większość zgarnie oczywiście Prawo i Sprawiedliwość, ale za plecami toczy się zażarta walka między Porozumiem a Solidarną Polską – o to, kto uszczknie więcej z tortu, kto zgarnie „lepsze” fuchy, co byłoby jednoznaczne z większymi wpływami.

Do rządu wrócić ma Jarosław Gowin. Objąłby tekę ministra rozwoju. Dodatkowo miał zostać wicepremierem. I tu pojawiły się schody. Raz, że krzywo patrzyli na to „ziobrzyści”. Dwa – nawet w PiS-ie jest wielu przeciwników takiego rozwiązania, bo pamiętają woltę Gowina i sprzeciwienie się prezydenckim wyborom korespondencyjnym w maju.

Stąd też – według „Wirtualnej Polski” – pomysł, by do rządu wszedł Jarosław Kaczyński. Jako wicepremier. Dzięki temu mógłby oficjalnie uczestniczyć w posiedzeniach rządu, ale nie taki jest główny cel, wszak i tak on pociąga za sznurki. Chodzi przede wszystkim o to, by przypomnieć, kto naprawdę rządzi, pokazać miejsce w szeregu koalicjantom, a wzięciem teki wicepremiera „pogodzić” zwaśnione strony.

Pogodzić w tym sensie, że choć Gowin nie zostałby wicepremierem, to jego miejsce zająłby Kaczyński, a nie inny polityk, czyli teoretycznie Gowin nie mógłby czuć się przegranym. Tekę Kaczyńskiego z pokorą i bez pojękiwań przyjęliby prominentni politycy PiS-u, którzy łudzą się, że to oni, a nie Gowin zajmą eksponowane stanowisko. Ziobro z kolei byłby zadowolony, że Gowin został z niczym – to znaczy „tylko” z teką ministra.

REKLAMA