Donald Trump wyraźnie odrobił straty w sondażach w stosunku do Bidena. Po raz pierwszy w badaniach ogólnokrajowych ma przewagę nad kandydatem Demokratów.
Ze względu na ordynację wyborczą największe znaczenie mają sondaże stanowe. By zostać prezydentem USA nie trzeba zdobyć więcej głosów niż oponent w całych Stanach Zjednoczonych. Należy odnieść sukces w poszczególnych stanach i tak uzyskać głosy elektorów je reprezentujących.
Tak było w czasie wyborów w 2016 roku, kiedy to Hillary Clinton zdobyła więcej głosów w całych Stanach Zjednoczonych, ale przegrała je, bo Trump wygrywając w poszczególnych stanach pozyskał odpowiednią liczbę elektorów. Tym niemniej wyniki sondaży ogólnokrajowych pokazują tendencje poparcia dla poszczególnych kandydatów.
I tak sensacyjne wyniki ogłosiła sondażownia Rasmussen Report. Chęć głosowania na prezydenta Trumpa zadeklarowało 47 procent respondentów, a na kandydata Demokratów Joe Bidena 46 procent. Trump ma po raz pierwszy przewagę w jakimś sondażu ogólnokrajowym. Jest ona niewielka, bo w granicach błędu statystycznego, ale bardzo znacząca. Pokazuje ogromny wzrost poparcia dla Trumpa na przestrzeni ostatnich tygodni. Trump po raz pierwszy od 3 miesięcy przekroczył poziom 45 procent i po raz pierwszy w ogóle ma przewagę nad Bidenem.
Najbardziej znaczący jest wzrost poparcia dla Trumpa u Latynosów. Szczególne znaczenie ma to na Florydzie, która jest tzw. swing state, czyli takim w którym raz wygrywa kandydat Republikanów, a raz Demokratów. Tam do pozyskania jest aż 29 głosów elektorskich. O wygranej na Florydzie decydują Latynosi. I na Florydzie ich poparcie dla Trumpa znacząco rośnie.
Rasmussen Report jest jedną z najbardziej cenionych w USA sondażowni. I jedną z bardzo nielicznych, które przewidziały zwycięstwo Trumpa w 2016 roku. Co prawda w sondażach ogólnokrajowych Rasmussena Clinton prowadziła do samego końca, ale firma oparła swą prognozę o liczbę pozyskanych głosów elektorskich. Tym bardziej więc wymowny jest sondaż pokazujący prowadzenia Trumpa w skali całego kraju.
