Straty państwowych spółek idą w miliardy. Mimo to Sasin wciąż jest ministrem

Jacek Sasin Źródło: prt sc YouTube/Radio Zet
Jacek Sasin Źródło: prt sc YouTube/Radio Zet
REKLAMA

Jacek Sasin urasta już do bycia symbolem najkosztowniejszych porażek PiS. O 70. milionach złotych na wybory, które się nie odbyły, internauci już nie dadzą mu zapomnieć. To jednak nic w porównaniu z 6 miliardami strat w spółkach skarbu państwa.

Jest naprawdę źle. Z 13. analizowanych spółek tylko dwie zdołały poprawić zyski sprzed roku, a blisko połowa nie wygenerowała nawet złotówki zysku. Straty każdej z nich idą w miliony, a Lotos osiągnął nawet ponad miliard złotych strat.

W porównaniu do zeszłego roku zyski państwowych spółek są niższe o 6 mld. Jedyną spółką, która zaliczyła zauważalny zysk, jest PGNiG.

REKLAMA

„Gdybyśmy pominęli PGNiG w naszym zestawieniu, okazałoby się, że po uwzględnieniu zysków i strat dwunastu spółek bilans ich byłby na poziomie 687 mln zł zysku wobec 11 mld 598 mln zł przed rokiem” – pisze portal money.pl.

Z jednej strony można szukać winnych tej sytuacji. Wskazać można rząd, który zatrzymał gospodarkę z powodu koronawirusa. Za odpowiedzialnego można uznać Jacka Sasina, który przecież nadzoruje wszystkie spółki.

Z drugiej strony warto spojrzeć na ten problem z punktu widzenia wolnościowej prawicy. Ile z tych spółek ma tak naprawdę znaczenie strategiczne dla działania państwa, a ile powinno zostać sprywatyzowanych? Państwo nie powinno prowadzić firm, hodowli koni, czy fabryk elektrycznych samochodów etc.

Źródło: money.pl

REKLAMA