Francuski funkcjonariusz Haykal Rezgui Raouaji skarży się na rasizm w policji

Fot. ilustr. Wikipedia
REKLAMA

37-letni Haykal Rezgui Raouaji to policjant z patrolu motocyklowego. Teraz składa skargę na policję krajową za „rasizm, dyskryminację i molestowanie moralne”.

Został przeniesiony do Strasburga we wrześniu 2018 r. Od tego momentu miał padać ofiarą wielu rasistowskich uwag ze strony swoich kolegów w Alzacji. W wywiadzie dla lokalnego radia opowiada, że niektórzy żartowali sobie z jego „bardzo francuskiego nazwiska”.

Twierdzi też, że specjalnie w jego obecności rozmawiali „po alzacku” (niemiecku) by okazać mu, że jest „obcy” dla tej grupy. Podkreśla też swoje 16 lat wzorowej służby, w tym odznaczenie odebrane z rąk Ministra Spraw Wewnętrznych Bernarda Cazeneuve w 2016 r. za uratowanie dwojga dzieci z pożaru.

REKLAMA

W Alzacji coś się jednak „popsuło”. W sierpniu 2019 roku policjant popadł w depresję i leczył się przez dziewięć miesięcy. Opowiada, że schudł prawie 15 kilogramów i od nikogo nie otrzymał wsparcia.

Haykal Rezgui Raouaji w październiku 2019 r. wysłał donos do Departamentowej Dyrekcji Bezpieczeństwa Publicznego. W marcu 2020 r. otrzymał odpowiedź, że „że nie znaleziono wystarczających dowodów na rasizm kolegów”. „Prawie się rozpłakałem” – mówi policjant.

Chciał uzyskać przeniesieni do Tuluzy, a miejscowy związkowiec poradził mu, że nie powinien powoływać się na motyw rasizmu, ale na „słabą integrację” z brygadą.

Adwokat Haykala Rezgui Raouaji, o nazwisku Kaoutar Choukour przygotowuje obecnie skargę do sądu. Prawnik będzie żądał „zadośćuczynienia za wszystkie doznane cierpienia i awansu na wyższy stopień”. Haykal Rezgui Raouaji chce także, aby ukarać jego kolegów, którzy czynili mu „rasistowskie i dyskryminujące uwagi”.

Warto poczekać na wyrok i zobaczyć jak zostanie rozstrzygnięty w tak ważnym organie jak policja, spór pomiędzy antyrasistowską poprawnością, a powagą i żołnierskim charakterem tej instytucji. Argumenty policjanta wydają się mało poważne. W Alzacji rozmawiają po „alzacku” także przy kolegach z Paryża czy Bretanii i języków trzeba się uczyć.

Warto też mieć dystans do samego siebie i nie popadać w depresję z powodu noszonego nazwiska. Uwagi o tym, że niemal się „popłakał” po decyzji przełożonych to już horrendum. Zamiast awansu przydałyby się badania psychologiczne pod kątem przydatności do służby. Wyrok będzie pośrednio odpowiedzią na pytanie, czy Francja jest jeszcze państwem „poważnym”?

Źródło: France Info/ France Bleu Alsace

REKLAMA