Meksyk. Zakaz mówienia w metrze przez koronawirusa. „Cicho, walczymy z zagrożeniem!”

Zakaz mówienia w metrze w Meksyku. / foto: Twitter
REKLAMA

Absurdy ograniczeń w czasie mniemanej pandemii koronawirusa nie przestają nas zaskakiwać. Teraz o miano najdurniejszych zakazów postanowili zawalczyć Meksykanie.

W związku z koronawirusem, który wg brytyjskich naukowców ma mniejsze ryzyko śmierci od grypy, wprowadzane są najrozmaitsze ograniczenia, przy których można jedynie załamać ręce.

„Cicho, walczymy z zagrożeniem!”

Metro okazało się miejscem, w którym najbardziej rozprzestrzeniał się koronawirus w Mexico City. Metro, które zazwyczaj jest miejscem głośnym, gdzie np. uliczni artyści grają na gitarach, teraz będzie strefą milczenia.

REKLAMA

Od pewnego czasu w metrze pojawiają się osoby ze specjalnymi komunikatami, które wprowadzają zakaz rozmawiania, śpiewania, o krzykach nie wspominając. – Cicho, walczymy z zagrożeniem! – głosi duży napis.

Mniejszy z nich pod spodem informuje o tym, iż koronawirus może rozprzestrzeniać się również wtedy, kiedy mówimy, śpiewamy lub krzyczymy. – Kiedy będzie: siad, podaj łapę, waruj, dobry niewolnik? Ludzie! Zacznijcie myśleć! – komentuje użytkownik Twittera.

Z pewnością propozycja meksykańskiego metra ma szansę na tytuł jednego z najgłupszych zakazów wprowadzonych w czasie koronawirusa. O palmę pierwszeństwa może powalczyć np. z Portugalią, gdzie proponowano wyznaczanie na podłodze klubów tanecznych kwadratów dla jednej osoby, by zachować dystans społeczny. Da się to skomentować w jeden sposób: xD.

REKLAMA