Pani Satchuel Cole to wzorowa Murzynka. Bardzo oddana sprawie idealistka, niestrudzona bojowniczka o prawa Black Lives Matter, zawsze stojąca na pierwszym froncie.
Przed oczyma mam teraz zdjęcie, na którym stoi przed innymi czarnymi kobietami i przemawia w ich imieniu, jak na prawdziwą czarną liderkę przystało: „Tak długo, jak biali ludzie są u władzy, nie będzie dla nas sprawiedliwości w tym mieście!” – krzyczy ta charyzmatyczna Murzynka, założycielka i członek wielu organizacji i akcji społecznych, mająca silne parcie na szkło.
Znana również – jakżeby inaczej – z aktywnej działalności na rzecz LGBT. W marksizmie takie pakiety to norma.
CENISZ SOBIE WOLNOŚĆ SŁOWA? MY TEŻ!
Środowisko skupione wokół pisma "Najwyższy Czas!" i portalu NCzas.com od lat stoi na straży konserwatywno-liberalnych wartości. Jeżeli doceniasz naszą pracę i nie chcesz pozwolić na to, aby w Internecie zapanowała cenzura – KLIKNIJ wesprzyj naszą działalność. Każda złotówka ma znaczenie!Jakież więc było zdziwienie w środowisku, gdy ta poczciwa Murzynka wydała w ostatnich dniach oświadczenie: „Przyjaciele, muszę wziąć odpowiedzialność za moje działania i za szkodę, którą wyrządziłam. Moje kłamstwa i manipulacje skrzywdziły tych, na których zależy mi najbardziej. PODAWAŁAM SIĘ ZA CZARNĄ OSOBĘ, WIEDZĄC, ŻE NALEŻĘ DO RASY BIAŁEJ”. Nie, tych historii nie wymyśla świętej pamięci Bareja, tylko życie.
Mamy kolejną do kolekcji białą, która udaje czarną żeby pluć na białych. Warto dodać, że kiedy pewna agencja nieruchomości umieściła reklamę, na której chwali się, że dzięki niej udało się przekształcić pewne osiedle z nieprzyjaznej i niebezpiecznej okolicy w oazę spokoju – biała Murzynka Satchuel Cole ruszyła do akcji i rzuciła gromy w stronę tej agencji: „Oni mają kompleks białych wybawicieli!” – poskarżyła się w mediach. Czyli biała udająca czarną, oskarżała białych, że mają kompleks białych wybawicieli. Ależ to mocne kombo!
Wróćmy do jej przeprosin. „Używałam swojego murzyństwa, mimo że ono nigdy do mnie nie należało”. To zdanie powinno przejść do historii, jako klasyka nurtu filozoficznego zwanego lewactwem. Ot, używała nie swojej murzyńskości (dosłownie powiedziała: blackness) – kto nigdy nie nadużywał cudzego murzyństwa, żydostwa albo nie swojej transseksualności, niech pierwszy ciśnie w nią kamieniem. Następnie skruszona pseudomurzynka przeprasza (ale przeprasza czarnych, a nie białych!), obiecuje poprawę, i składa ważną deklarację: „Jeśli jest cokolwiek, co mogę zrobić, żeby naprawić szkody, które wyrządziłam – zrobię wszystko co jest konieczne.”
No mi przychodzi prawdę mówiąc tylko jedno racjonalne rozwiązanie – dość kontrowersyjne, ale konieczne. Tylko jeden sposób na wymazanie swoich marksistowskich grzechów. Tylko jedna droga na odkupienie swojej winy, polegającej na przywłaszczeniu sobie murzyństwa, które do ciebie nie należało. Doczep sobie, babo, rudy ogon, naucz się skakać po gałęziach, i goń do lasu walczyć o prawa prześladowanych wiewiórek.