Będzie relokacja migrantów do Polski „tylnymi drzwiami”?

Kolejne łodzie z nielegalnymi imigrantami z Tunezji przybijają do włoskiej wyspy Lampedusa. Dostawca: PAP/Photoshot
Imigranci z Tunezji PAP/Photoshot
REKLAMA

Propozycje KE w sprawie migrantów to rzeczywiste zagrożenie, które spowoduje objęcie naszego kraju ich relokacją, czy może w kontekście sporów w koalicji rządzącej Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry nabrała niespodziewanie wiatru w żagle i stara się pokazać, że jednak jest potrzebna?

Wątpliwości, co do propozycji Komisji Europejskiej w sprawie migracji, wysunęła eurodeputowana SP i była minister Beata Kempa. Uważa ona, że trzeba mieć pewność, iż propozycje KE nie wprowadzają do nas relokacji migrantów „tylnymi drzwiami”.

Beata Kempa będzie tzw. „sprawozdawcą cieniem” w pracach Parlamentu Europejskiego nad przepisami dyrektywy dotyczącej powrotów, która jest jednym z elementów propozycji tzw. „pakietu migracyjnego” zgłoszonego przez KE.

REKLAMA

„Najważniejsze jest to, że porozumienia, które miały na celu realizację tzw. przymusowej relokacji zbankrutowały. Okazało się, że my jako państwo polskie mieliśmy w 100 proc. rację, nie godząc się w negocjacjach na te rozwiązania” – oświadczyła Kempa.

Dodała, że w nowych projektach Komisja odchodzi od takiego podejścia, ale mimo wszystko należy traktować je bardzo ostrożnie. Ma tu rację, bo KE niejednego już „konia trojańskiego” nam podrzuciła. Beata Kempa zwróciła uwagę, że Polska i inne państwa nie mogą ponosić skutków nieroztropnej polityki migracyjnej pod płaszczykiem solidarności.

Wszystko to prawda tylko, że może to być element wewnętrznej wojenki koalicji rządowej i na intencje eurodeputowanej mogą mieć wpływ bardzo różne wektory.

„Obowiązkowa solidarność” zamiast „obowiązkowych kwot”

KE chce wprowadzić zasadę „obowiązkowej solidarności” i położyć nacisk na deportacje, umożliwiając tym krajom, które nie chcą przyjmować u siebie uchodźców, wzięcie na siebie obowiązku odsyłania migrantów ekonomicznych do krajów pochodzenia. Jak wyglądają takie ekspulsje w praktyce, wiadomo z przykładów krajów, które na tą drogę weszły.

Odsyłanie bywa fikcją i listkiem figowym dla ciągłego napływu nowych migrantów. Różne organizacje lewicowe, przez kruczki prawne i odwoływanie się do sądów, torpedują ekstradycje. Lewicowe media publikują rozdzierające serca historie wyrzucania takich osób. Pojawiają się apele o humanitaryzm, do akcji włączają się związki wyznaniowe i ostatecznie… trzeba z tym później żyć.

Za pozytywne aspekty pakietu migracyjnego polityk uznała rozwiązania, które mają służyć ochronie granic i wzmocnieniu Frontexu. Z kolei zapisy dotyczące powrotów i odpowiedzialności za nie rozkładane na państwa członkowskie powinny być – jej zdaniem – bardzo dokładnie sprawdzone.

Chodzi zwłaszcza o opcje „sponsorowania powrotów” migrantów. Kraj, który się zdecyduje na „sponsorowanie powrotów”, będzie miał osiem miesięcy, żeby doprowadzić do wyjazdu osób z decyzją deportacyjną np. z Włoch, czy Malty. Jeśli mu się to nie uda (lub uda się tylko częściowo), wówczas byłby zobowiązany… relokować migrantów do siebie. Wtedy zrobi się ciekawie…

Można się tu obawiać, że gdyby Polska w wydalaniu migrantów ekonomicznych okazała się zbyt sprawna, to KE wprowadzi takie poprawki, że ich spora część w końcu trafi nad Wisłę. Migracja to nie tylko problem humanitarny, ale być może i przede wszystkim ideologiczny. Po prostu próba „zmiany naszego świata”.

Źródło: PAP

REKLAMA