Konrad Berkowicz, przedstawiciel wolnościowego skrzydła Konfederacji, był gościem w TVP INFO. Rozmowa miała dotyczyć rolnictwa i rekonstrukcji rządu. Polityk sam narzucił poważniejszy temat – podatki. W przeciwnym razie widzowie TVP INFO nie usłyszeliby o wszystkich „opłatach” jakie wprowadził PiS.
„PiS wprowadził 35 nowych podatków”
– Mnie nie interesuje ta opera mydlana, te rozmowy koalicyjne, czy rekonstrukcja rządu. Bo i tak tym co robi rząd rządzi wierchuszka partyjna Prawa i Sprawiedliwości. A wierchuszka partyjna to maniacy podatkowi, którzy wprowadzili z 35. podatków i teraz wprowadzają kolejne – powiedział Berkowicz.
Tu poseł Konfederacji zaczął wymieniać wszystkie pisowskie opłaty: „podatek od cukru, podatek od deszczu, od wymiany oleju silnikowego, od prądu, od pracy za granicą, od pracy w Polsce 30 proc. więcej podatków na umowie zlecenie. Nawet podatków od piw smakowych, od smartfonów, od smart tv…”
– Panie pośle, panie pośle trochę pan przesadza – zaczął politykowi Konfederacji przerywać Adrian Klarembach, tak, by Berkowicz nie mógł dalej wymieniać podatków, które na Polaków nałożył rząd PiS.
– Konfederacja sprzeciwia się wprowadzaniu kolejnych podatków, które uderzą w najbiedniejszych – kontynuował niezniechęcony poseł.
„Brzydzę się SLD i lewicą”
Klarembach starał się skierować rozmowę na słowa, jakie Włodzimierz Czarzasty wypowiedział o Konfederacji (stwierdził, że nie ufa tej partii).
– Brzydzę się SLD i brzydzę się lewicą – skomentował to krótko Konrad Berkowicz.
Gdy Berkowicz porównał Włodzimierza Czarzastego do rzecznika PiS, to dziennikarz się obruszył – No nie! Jak pan może w ogóle takie porównań dokonywać? – pytał.
„Pies będzie mógł sobie wpaść pod samochód”
Dalej rozmowa dotyczyła głośnej ustawy tzw. „piątki dla zwierząt” Kaczyńskiego. Wolnościowiec przypomniał o absurdalnych zapisach w nie zawartych.
Polityk powiedział np., że jak „sunia będzie miał cztery szczenięta, to będę musiał zapewnić jej 27m2 kojca i spać w łazience 50-metrowym mieszkaniu”. Tak przynajmniej wynika z zapisów ustawy.
– Albo, jak chce zostawić psa przed wejściem do sklepu na smyczy, to ta smyczy, to ta smycz musi mieć 6 metrów. Pewnie po to, żeby pies sobie wpadł pod samochód – komentował dalej polityk.
„Żadne zwierzę futerkowe nie zostanie uratowanie”
Berkowicz zwrócił uwagę na to, że „skoro zakazaliśmy futer w Polsce, a nie zakazaliśmy handlu futrami, to żadne zwierzę futerkowe nie zostanie uratowane, tylko produkcja przeniesie się do innych krajów”. W tym kontekście wolnościowiec wymienił np. Francję.
Polityk stwierdził, że jedyne co zmienia ta usta to „to, że teraz polski rząd nie będzie miał wpływu na to, w jakich warunkach te zwierzęta są przetrzymywane i jak są zabijane”.
Ten argument pojawił się jeszcze kilka razy w dyskusji, do której włączyli się przedstawiciele innych klubów parlamentarnych. Nikt z polityków nie potrafił zrozumieć, że bez podjęcia innych kroków, o których wspomniał Konrad Berkowicz, „piątka dla zwierząt” Kaczyńskiego jest tylko populizmem.