Zajmijcie się walką z koronawirusem, a nie rekonstrukcją rządu. PiS nie radzi sobie z pandemią – grzmią antyPiS-owscy dziennikarze i politycy. Tymczasem w sprawie koronawirusa panuje chaos informacyjny, który pomaga w straszeniu obywateli.
– Mamy 1136 nowych i potwierdzonych przypadków zakażenia #koronawirus (…) Z przykrością informujemy o śmierci 25 osób zakażonych koronawirusem – poinformowało Ministerstwa Zdrowia.
Mamy 1136 nowych i potwierdzonych przypadków zakażenia #koronawirus z województw: małopolskiego (183), mazowieckiego (149), pomorskiego (143), śląskiego (110), łódzkiego (84), wielkopolskiego (84), podkarpackiego (62), dolnośląskiego (58), lubelskiego (58),
— Ministerstwo Zdrowia (@MZ_GOV_PL) September 24, 2020
Najwięcej zakażeń odnotowano w województwie małopolskim, mazowieckim i pomorskim. Wszystkie osoby zmarłe były jedynie zakażone koronawirusem oraz miały choroby współistniejące. Tylko dwie zmarłe osoby miały mniej niż 65 lat.
50-K Częstochowa, 72-K, 75-M Tychy, 85-M Racibórz. Wszystkie osoby miały choroby współistniejące.
Liczba zakażonych koronawirusem: 82 809/2 369 (wszystkie pozytywne przypadki/w tym osoby zmarłe).
— Ministerstwo Zdrowia (@MZ_GOV_PL) September 24, 2020
Zakażeni to nie chorzy
W mediach panuje obecnie ogromny chaos informacyjny. Myli się zakażonych z chorymi, zmarłych na koronawirusa ze zmarłymi zainfekowanymi w chwili śmierci koronawirusem. Jednocześnie wiemy, że liczba zakażonych jest znacznie wyższa niż tych wykrytych dzięki testom, co znacznie obniża i tak niski wskaźnik śmiertelności.
Śmiertelność na poziomie grypy
Prof. Sucharit Bhakdi wskazuje, iż śmiertelność w Niemczech jest na poziomie grypy. – Śmiertelność wynosi tylko 0,1 do 0,2 procent chorych. Tak więc na każde 1000 osób dotkniętych chorobą umierają maksymalnie dwie osoby. I to jest dokładnie w zakresie zwykłej grypy – mówi prof. Bhakdi.
Z kolei śmiertelność koronawirusa w Nowej Zelandii zbadał grecko-amerykański epidemiolog prof. John Ioannidis. – Badanie Ioannidisa pokazuje, że śmiertelność jest tylko nieznacznie gorsza niż w przypadku standardowych wirusów grypy, które każdego roku zabijają setki chorych i starszych Nowozelandczyków – mówi dr Simon Thornley, jeden z autorów apelu o zniesienie restrykcji.
Natomiast badania Public Health England wykazały, że w Wielkiej Brytanii w sezonie grypowym w pierwszych miesiącach 2020 r. ryzyko zgonu z powodu grypy i jej powikłań wśród osób hospitalizowanych było w Anglii ponad dwukrotnie większe, niż na skutek choroby COVID-19.
Zmarli bez chorób współistniejących
Jednocześnie w każdym kraju przytłaczająca liczba zmarłych posiadała choroby współistniejące, a jedynie była zakażona koronawirusem. Najnowsze takie dane z Polski, z dnia 14 września, pokazują, że liczba osób zmarłych wyniosła 301 od początku mniemanej pandemii.