Dramat pacjenta z koronawirusem w Kielcach. „Każą mi się załatwiać do kartonu na oczach innych”

karton, szpital Źródło: Pixabay, collage
karton, szpital Źródło: Pixabay, collage
REKLAMA

Zakażony koronawirusem pacjent Szpitala Kieleckiego świętego Aleksandra przy ulicy Kościuszki relacjonuje, w jakich warunkach jest przetrzymywany.

W momencie przyjmowania zostałem poinformowany, że jest zakaz korzystania z toalety, która znajduje się na korytarzu. W zamian przyniesiono mi tekturową miskę do załatwiania swoich potrzeb. Dodam tylko, że na sali jestem ja i jeszcze jeden pacjent. Nie ma żadnego parawanu, ani niczego co mogłoby zapewnić jakąkolwiek prywatność podczas oddawania potrzeb fizjologicznych – opowiada jeden z zakażonych koronawirusem pacjentów Szpitala Kieleckiego przy ulicy Kościuszki w rozmowie z echodnia.eu.

Jako osoba, która jest na chodzie i mogłaby o własnych siłach skorzystać z toalety, uważam, że to poniżające i urągające człowieczeństwu – dodaje.

REKLAMA

Rozporządzenie z góry

Lekarze i pielęgniarki przekonują mężczyznę, że zakaz korzystania ze zwykłego WC wynika z rozporządzenia dyrekcji.

Gdy zażądałem tego zarządzenia na piśmie, jeden z lekarzy powiedział, że nie ma takiego dokumentu. Zaznaczyłem, że nie ma opcji żebym załatwiał swoje potrzeby do pojemnika, zwłaszcza, że obok leży inna osoba. Wczoraj pielęgniarka przekazała mi, że nie mogę pójść do normalnej toalety, bo ona nie chce stracić pracy – mówi pacjent.

Zwykły karton zamiast WC

Z opisów mężczyzny wynika, że naczynie, które dostał do załatwiania potrzeb fizjologicznych nie jest nawet szpitalną kaczką. To zwykły karton.

Wykonane są ze sprasowanej tektury, coś jak wytłoczka na jajka. Miałbym się w to „załatwić” i czekać, aż ktoś po to przyjedzie? Po pierwsze nawet nie wiem kiedy zostałoby to odebrane, a po drugie, co jeśli to po jakimś czasie na przykład przemoknie? Dla mnie to nie do przyjęcia, to nie jest ludzkie i godne traktowanie – podkreśla.

Dopiero, gdy zacząłem poruszać swoje kontakty to poinformowano mnie, że mogę wyjść do toalety trzy razy dziennie. Wtedy, kiedy personel na przykład rozwozi jedzenie i jest odpowiednio zabezpieczony. Problem w tym, że mój organizm i chyba żaden inny tak nie funkcjonuje. Nie mogę iść na siłę wtedy, gdy przyjdzie wyznaczony czas. Nie wspominając, że kolacja rozwożona jest około godziny 17 i następnie ktoś zjawia się bardzo późno, albo dopiero rano. Jak można komuś wyznaczyć godziny korzystania z toalety? Przecież to zależy od organizmu. Powinienem wyjść wtedy, gdy czuję potrzebę – zauważa mężczyzna.

Zakażony stwierdza mimo wszystko, że nie ma pretensji do personelu szpitala. Wie, że pielęgniarze i pielęgniarki wykonują swoją pracę i sami nie chcą się zarazić.

Sale powinny być dostosowane, a skoro nie są to przyjmowanie tu pacjentów, którzy nie powinni z nich wychodzić jest nie do przyjęcia. Brakuje tu nawet mydła przy umywalce – podsumowuje.

Źródło: echodnia.eu

REKLAMA