„Piątka dla zwierząt” to prezent dla Duńczyków i Niemców. „Do tworzonego przez PiS państwa straciliśmy całkowite zaufanie”

Marek Miśko, przedstawiciel Polskiego Związku Hodowców i Producentów Zwierząt Futerkowych.
Marek Miśko, przedstawiciel Polskiego Związku Hodowców i Producentów Zwierząt Futerkowych.
REKLAMA

W środę w Senacie przed Komisją Ustawodawczą wypowiedział się w sprawie nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt m.in. Marek Miśko, przedstawiciel Polskiego Związku Hodowców i Producentów Zwierząt Futerkowych. Podkreślił, że na „piątce dla zwierząt” skorzystają przede wszystkim Niemcy i Dania.

W sprawie bardzo kontrowersyjnego projektu nowelizacji, który w teorii i według nieformalnej sejmowej koalicji PiS-KO-Lewica, ma być korzystny dla zwierząt, przede wszystkim jest ciosem dla polskich rolników i hodowców. Okazuje się, że posłowie wymienionych formacji zagłosowali nie dla zwierzą, a dla zewnętrznych gospodarek. Zdaniem Marka Miśko najbardziej skorzystają Niemcy i Dania.

Cieszę się, że rozmawiamy w dzień, a nie w nocy – zaczął Misko. – Bogu niech będą dzięki, że polski system ustawodawczy jest tak skonstruowany, że nad tym okrętem, który płynie bez kapitana, jest jeszcze Senat. Ostatnia noc, którą spędziliśmy wszyscy, którzy utracimy zaraz pracę oglądając 10 godzin komisji rolnictwa w nocy, to był jakiś absurd – stwierdził.

REKLAMA

W procedowanym projekcie ustawy znajduje się uzasadnienie, którego zasadność jest kreowana na podstawie jednego z opracowań, pana Jarosława Urbańskiego z Zachodniego Ośrodka Badań Społecznych i Ekonomicznych na zlecenie „Otwartych Klatek”. Czy to nie jest przypadkiem bycie sędzią we własnej sprawie? Uzasadnienie ustawy, która ma tak dalece wkroczyć w działania przedsiębiorstw w kraju, jest pisane na podstawie raportu opłaconego przez jednego z przeciwników tego całego zamieszania – wskazał.

Miśko wyliczał senatorom jak istotna jest branża zwierząt futerkowych dla branży mięsnej. Norek amerykańskich jest obecnie w Polsce sześć milionów. Jeden osobnik w ciągu roku przejada 50 kg. karmy, a to oznacza, że hodowcy skupują jej w sumie 400 tys. ton rocznie. Dalej, przedstawiciel branży hodowlanej przytoczył uzasadnienie ustawy, w którym stwierdza się, że to zaledwie 0,16 proc. polskiego eksportu ogółem i stanowi tylko 0,08 proc. PKB.

Miśko postanowił więc przełożyć tę statystykę na liczby bezwzględne. – GUS podaje w roku 2018, że polski eksport wyniósł 236 miliardów euro. Oznacza to, że polska branża futerkowa dała 1 mld 600 tys. dodatku do polskiego eksportu – obliczył. Dodał, że w okresie, o którym mowa branża zatrudniała pomiędzy 4785 a 9570 osób.

Co więcej, hodowca podał, że na likwidacji polskiej branży futerkowej wygrają przede wszystkim Niemcy i Duńczycy. Okazuje się, że to właśnie Skandynawowie są największymi konkurentami dla Polaków. Zajmują pierwsze miejsce na świecie, a nasi hodowcy są na drugim, wyprzedzając Chiny. Miśko przytoczył przy tej okazji cytat duńskiego dziennika prawo-gospodarczego.

„Polski zakaz hodowli norek może oznaczać wzrost cen skór dla duńskich hodowców norek. Polska zdecydowała się na błyskawiczny zakaz hodowli norek. Holandia ma podobny zakaz, który zacznie obowiązywać za 6 miesięcy. Zakaz produkcji futer w obu krajach może być mieć wpływ na duński rynek futer i oznaczać wyższe ceny duńskich skór. W tej chwili w Kopenhadze rusza pierwsza miejscowa akcja (po covidzie) i okaże się, czy polski zakaz wpłynie na ceny. Duńskie ceny skór są od dawna znacznie poniżej cen produkcji” – odczytał senatorom.

Do obecnego, tworzonego przez PiS państwa straciliśmy całkowite zaufanie. Nie traktujemy obecnego państwa jako partnera do jakiejkolwiek biznesowej dyskusji. Nie mówię o Senacie, tylko o tych, którzy ten bubel prawny do niego przynieśli – kontynuował.

My dziś chcielibyśmy być potraktowani tak, jak inni hodowcy w całej Europie. W Holandii, Norwegii, Czechach czy w Wielkiej Brytanii. Aby wypłacono nam odszkodowania, które się należą się nam zgodnie z prawem za nasze straty, za nasze aktywa, które wyceniamy na około 10 miliardów zł. oraz na kredyty sięgające 3 miliardy zł. My chcemy ten kapitał zainwestować gdzie indziej. Tutaj jest to zbyt ryzykowne – zakończył.

Źródło: NCzas.com, WSensie.pl

REKLAMA