
Według ministerstwa obrony w Seulu żołnierze Korei Płn. zastrzelili 47-letniego południowokoreańskiego urzędnika nadzoru łowisk. Zaginął on w poniedziałek 21 września w czasie patrolu w pobliżu granicy morskiej pomiędzy krajami. Żołnierze armii komunistycznej mieli następnie spalić jego ciało.
Kancelaria prezydenta Korei Muna potępiła incydent, określając go jako działanie przeciwko „ludzkości, normom międzynarodowym i humanitaryzmowi”. Resort obrony nazwał to „aktem brutalności” i wezwał Pjongjang do wyjaśnienia sprawy i ukarania winnych.
Inspektor rybołówstwa przebywał na pokładzie łodzi patrolowej, która poruszała się w pobliżu południowokoreańskiej wyspy Yeonpyeong. Południowokoreańskie wojsko podejrzewa, że mężczyzna mógł usiłować zbiec do Korei Północnej. Jednak północnokoreańscy żołnierze zastrzelili go i spalili jego ciało w ramach środków zapobiegawczych przeciwko pandemii Covid-19.
Prezydent Korei Płd. określił zastrzelenie urzędnika przez żołnierzy Korei Płn. „niewybaczalne”.
Mun Dze In nie tylko wyraził oburzenie, ale też wezwał Pjongjang do podjęcia „odpowiedzialnych działań” w tej sprawie. Nakazał również siłom zbrojnym, aby w pełni przygotowały się do ochrony życia i bezpieczeństwa mieszkańców.
To pierwszy przypadek zastrzelenia południowokoreańskiego cywila w Korei Płn. od 2008 roku. Wówczas ofiarą padła 53-letnia turystka, która w czasie wycieczki w Góry Diamentowe weszła na zastrzeżony teren wojskowy.
Nowym elementem tego wydarzenia jest „ubolewanie” wyrażone przez szefa KRL-D Kim Dzong-Una.
La Corée du Nord a abattu un Sud-Coréen dans ses eaux territoriales https://t.co/hysnL8yTCK
— La Presse Monde (@LP_Monde) September 24, 2020
Źródło: PAP