Trump rozwścieczył lewicowe organizacje żydowskie w USA. Mówią o cofaniu historii

Donald Trump i Amy Coney Barrett. Foto: tter/The White House
Donald Trump i Amy Coney Barrett. Foto: tter/The White House
REKLAMA

Decyzja prezydenta Donalda Trumpa o mianowaniu do Sądu Najwyższego konserwatywnej Amy Barrett zmienia polityczny układ i jest nadzieją na przyszłość w zahamowaniu „postępu”. Przypomnijmy, że to właśnie SN w lewicowej konfiguracji narzucił Ameryce aborcję. Teraz sytuacja się odwróciła. Barret zastępuje zmarłego sędziego, feministkę Ruth Bader Ginsburg.

Amy Conney Barret to katoliczka, była profesor prawa Uniwersytetu Notre Dame, matka siedmiorga dzieci. Po studiach terminowała u Antonina Scalii, sędziego SN, idola prawicy zmarłego w 2016 r. W swoich publikacjach podkreślała np., że życie ludzkie zaczyna się od poczęcia.

Nic dziwnego, że lewica i zwolennicy „postępu” są na taka nominację prezydenta Trumpa wściekli i wylegli nawet na ulice. Ginsburg wywodziła się z diaspory żydowskiej w USA i reprezentowała jej „postępowy” i lewicowy odłam związany z Demokratami.

REKLAMA

Lobby żydowskie się rozpędza

Żydowscy Demokraci odrzucają nominację prezydenta Trumpa. Dyrektor wykonawcza Żydowskiej Rady Demokratycznej Ameryki (JDCA) Halie Soifer mówi o dwóch powodach. Nie podoba jej się nominowanie sędziego 38 dni przed wyborami, które mogłyby zmienić prezydenta, a co za tym idzie także kandydaturę sędziego.

Powód drugi to fakt, że Amy Coney Barrett jest przeciwieństwem zmarłej Ruth Bader Ginsburg. Soifer mówi, że „grozi to cofnięciem się o dziesięciolecia postępu w zakresie dostępu do niedrogiej opieki zdrowotnej, równości, rozdziału kościoła i państwa oraz praw reprodukcyjnych”.

Szefowa lobby żydowskich Demokratów uważa także, iż poglądy Barrett są „daleko poza” głównym nurtem opinii publicznej” i… „większością żydowskich Amerykanów”. Soifer dodaje, że ponad 4/5 żydowskich wyborców uważa Sąd Najwyższy za jedną z kluczowych instytucji kraju.

Z kolei prezes Narodowej Rady Kobiet Żydowskich (NCJW) Sheila Katz powiedziała, że ​​Barrett nie spełnia kryteriów „uczciwości, niezależności i kwalifikacji”. Rzecz jasna chodziło jej o deklaracje kandydatki na sędziego w sprawie aborcji, prawa do posiadania broni i niedostateczngo zaangażowania na rzecz walki z rasizmem.

Według Katz, zmarła Ruth Bader Ginsburg, „pionierka” postępu” zasługuje, by jej miejsce zajęła osoba, która „nie cofnie nas wstecz”. Podobne stanowisko zajmują także inne organizacje żydowskiego lobby w USA, tradycyjnie dość bliskie Demokratom.

Prezes Jewish Women International, pani Meredith Jacobs twierdzi, że ”Barrett udowodniła, że ​​nie będzie bronić równości ani uczciwości”. Jacobs dodała, że ta „nominacja stanowi bezpośrednie zagrożenie dla wolności reprodukcyjnej osób, które przeżyły gwałt, dla praw obywatelskich i dostępu do opieki zdrowotnej oraz sprawiedliwości rasowej, praw wyborczych, bezpieczeństwa posiadania broni i ochrony prawnej grup marginalizowanych”.

Walka w Senacie

Kociokwik z powodu nominacji dotknął też demokratycznych polityków reprezentujących żydowską diasporę w USA. Przywódca demokratów w Senacie Chuck Schumer powiedział, że „głosowanie któregokolwiek senatora na sędzię Amy Coney Barrett będzie głosem za obaleniem „postępu” i zagrożeniem „swobód reprodukcyjnych, które są drogie milionom kobiet”. Chodzi rzecz jasna o „swobodę” zabijania nienarodzonych dzieci.

Przemawiając w Senacie Schumer powiedział, że kiedy usłyszał, iż Ruth Bader Ginsburg odeszła, natychmiast zastanawiał się, co to oznacza dla jego córki, która jest lesbijką i zawarła „małżeństwo” z osobą tej samej płci? Podobno świętując żydowski nowy rok, senator zastanawiał się przy stole, że prawo do „homoślubów” mogłoby zostać cofnięte.

Senator twierdzi nawet, że jeśli sędzia Amy Coney Barrett zostanie zatwierdzona, to „skrajnie prawicowa większość w sądzie” może „cofnąć zegar” historii w zakresie „prawa wyboru kobiet”, a nawet „praw pracowniczych, wyborczych, LGBTQ, ochrony środowiska i – dodaje – nie tylko”.

Trochę to wizja zbyt optymistyczna, ale rzeczywiście prerogatywy Sądu Najwyższego i obecny układ sił dają pewne nadzieje, że „postęp” w USA, który jest rozsadnikiem takich działań na cały świat, zostanie trochę przyhamowany. Prezydent Trump wiedział, co robi, bo żydowskich wyborców – demokratów i tak nie przekona, a pewna część tej diaspory, m.in. ze względu na ekscesy Black Lives Matter, i tak zagłosuje na niego.

Źródło: The Jerusalem Post

REKLAMA