Z kalendarza „postępaków”. Światowy dzień „bezpiecznej aborcji”

Eksponaty muzeum aborcji Fot. screen MUVS
REKLAMA

Z tej okazji, oczy całego „postępowego świata” zwróciły się zapewne na jedyne na świecie „muzeum aborcji i antykoncepcji”. Taka „placówka” znajduje się w Austrii i jest to jedyne na świecie muzeum poświęcone aborcji.

„Muzeum” znajduje się w Wiedniu. Jego założycielem jest ginekolog-aborcjonista. Z okazji Światowego Dnia Prawa do Aborcji, który przypada 28 września, odbywają się w nim dodatkowe wycieczki z przewodnikiem.

To prywatne muzeum zostało założone w 2007 roku przez ginekologa Christiana Fialę, który praktykował w Tajlandii, Szwecji i kilku krajach afrykańskich. Zbierał tam różne akcesoria aborcyjne.

REKLAMA

Poza muzeum prowadzi praktyki aborcyjne, a jego gabinet reklamuje się także po polsku. Zabicie nienarodzonego dziecka do 10. tygodnia kosztuje 560 euro, od 10 do 14 tygodnia ciąży – 600 euro. Fiala jest też przewodniczącym „Międzynarodowej Federacji na Rzecz Aborcji i Antykoncepcji (FIAPAC).

Muzeum pokazuje „postęp” w zabijaniu nienarodzonych dzieci. Od „barbarzyńskich metod” do współczesnej antykoncepcji i sterylnych klinik. Już pierwsza sala wystawowa pokazuje „metody” stosowane przed pojawieniem się „pigułek”.

Muzeum dokumentuje „postęp” w tej dziedzinie, od „wieszaków”, „szydełek” z czasów „nielegalnych aborcji” po współczesność. Zdjęć rozrywanych płodów jednak nie znajdziemy… Jest za to „ponury stół kuchenny” ustawiony naprzeciw „ultranowoczesnego krzesła chirurgicznego”.

Placówka nie kryje, że jest częścią propagandowego aparatu proaborcyjnego. Fiala jest „bojownikiem prawa do aborcji”. Mówi, że „dzisiaj prawo jest czasem zagrożone, także w Europie”. Jego zdaniem „nie ma żadnego uzasadnienia dla ograniczania dostępu do aborcji”.

Twierdzi, że „kobiety nie trzeba traktować jak dzieci, bo same wiedzą, co mają robić”. Christian Fiala ma nadzieję, że jego muzeum ukształtuje od najmłodszych lat ludzi do akceptacji aborcji. Dlatego placówka regularnie przyjmuje także wycieczki z przewodnikiem dla dzieci w wieku szkolnym.

Ciekawe, czy po takiej „dydaktycznej” wizycie dzieci zdają sobie sprawę, że miały sporo szczęścia, iż przyszły na świat? Cywilizacja śmierci jak widać sięga po każdą metodę propagowania swoich tez. Tylko czekać, aż pomysł z Wiednia będzie transplantowany w całej Europie. Ciekawe co by się działo, gdyby dzieci szkolne oprowadzać po „muzeum życia”? Krajowe feministki zapewne by już nie szczekały, ale zawyły…

Co to jest?

Komentarz kolegi: "Jakby mi ktoś kiedyś powiedział że idąc Warszawą spotkam ludzi ze sztandarami grających na dudach a inni ludzie będą na nich szczekać to nie uwierzyłbym, i nawet oglądając to nagranie dalej nie wierzę"

Opublikowany przez Dariusza Mateckiego Niedziela, 27 września 2020

Źródło: France Info

REKLAMA