Naukowcy ostrzegają przed wypowiadaniem tych słów. „Szczególnie groźne w czasie pandemii”

Zdjęcie ilustracyjne. Źródło: pixabay
Zdjęcie ilustracyjne. Źródło: pixabay
REKLAMA

W czasach mniemanej pandemii koronawirusa pojawia się wiele zaleceń dotyczących higieny czy zachowania w miejscach publicznych. Naukowcy z Princeton University i University of Montpellier wydłużyli tę listę o rozmowy. Ich zdaniem szczególnie niebezpieczne jest wypowiadanie słów z niektórymi głoskami.

Na łamach „Proceedings of the National Academy of Sciences” opublikowano artykuł dotyczący korelacji pomiędzy rozmową a rozprzestrzenianiem się koronawirusa. Naukowcy z Princeton University i University of Montpellier wykazali, że konwersacja przyczynia się do powstawania intensywnego strumienia drobin śliny, który może roznosić SARS-CoV-2 i zwiększać ryzyko infekcji.

Z najnowszych badań wynika, że w przypadku rozmów twarzą w twarz zachowywanie około 1,5-metrowego dystansu nie ma większego znaczenia. Wydzielany przez mówiące osoby aerozol, w którym mogą znajdować się drobiny wirusa, rozchodzi się bowiem na większą odległość.

REKLAMA

Musimy zdać sobie sprawę z tego, że w ten sposób wywieramy wpływ na nasze otoczenie. I nie ogranicza się on do bezpośredniego otoczenia naszej głowy, ale sięga na odległość metrów – twierdził prof. Howard Stone z Princeton University.

Wciąż nie są znane dokładne mechanizmy transmisji koronawirusa. Naukowcy uważają jednak, że osoby przechodzące infekcję bezobjawowo mogą zakażać innych poprzez drobne kropelki śliny, które wydzielają podczas kichania, kaszlu, śmiechu lub rozmowy.

Howard Stone wraz z Manoukiem Abkarianem z University of Montpellier, eksperci w dziedzinie mechaniki płynów, postanowili sprawdzić, na jaką odległość może rozprzestrzeniać się wirus podczas zwykłej rozmowy.

Znamy wiele doniesień wskazujących na potrzebę ostrożności w przypadku kaszlu, czy kichania, objawów które mogą towarzyszyć przeziębieniom, czy grypie – mówił Stone.

– Wiążą się one jednak z widocznymi objawami infekcji, podczas gdy obserwujemy częste przypadki transmisji wirusa od osób, które takich objawów nie mają – dodał.

„Niebezpieczne” głoski

Naukowcy przy pomocy kamery rejestrowali podświetlane światłem lasera chmury aerozolu emitowane przez osoby wypowiadające różne zdania. Jak się okazało, wypowiadanie niektórych głosek – np. „p” – powoduje szczególnie intensywną emisję aerozolu. Wykazali również, że wypowiadanie serii głosek prowadzi do pojawienia się szeregu zawirowań powietrza, a to szybko przenosi aerozol na znaczącą odległość.

Abkarian podkreślił, że wypowiedzenie nawet krótkiego zdania sprawia, że aerozol z ust mówiącego roznosi się na odległość metra w ciągu zaledwie kilku sekund. Jak dodał Stone, w ciągu 30 sekund mówienia podniesionym głosem, dociera on na odległość dwóch metrów. Zatem przy dłuższej rozmowie w pomieszczeniu, które nie jest intensywnie wentylowane, dystans 2 metrów nie jest „bezpieczny”.

Zdaniem autorów pracy, maseczki nie zatrzymują w pełni chmury aerozolu, pomagają jednak ograniczyć jej rozprzestrzenianie. Przeciwdziałają bowiem powstawaniu strumienia powietrza, który szybko może przenieść wirus na odległość przeszło 30 cm.

Źródło: RMF FM

REKLAMA