
Powstaje większościowy rząd w Belgii. Królestwo jest go pozbawione od 21 miesięcy. Projekt porozumienia rządowego zawarto w środę o świcie, po tygodniu negocjacji.
Rząd utworzy siedem partii. Nowa koalicja oznacza powrót do władzy ekologów. Flamandowie z centroprawicowej N-VA (Nowy Sojusz Flamandzki), wiodącej partii we Flandrii, która rządziła w latach 2014-2018, znajda się w opozycji.
Rząd stworzy 7 partii z czego sześć należy do rodzin socjalistycznych, liberalnych i ekologicznych (po jednej partiia francuskojęzycznej i po jednej flamandzkiej). Koalicję uzupełni CD&V, czyli partia chadeków flamandzkich.
Kandydatem na premiera jest 44-letni flamandzki liberał Alexander De Croo, minister finansów w ustępującym rządzie. Zastąpi pełniącą do tej pory obowiązki premiera „frankofońską” liberał Sophie Wilmès.
Ustalanie składu rządu w Belgii nie jest proste. Nie dość, że trzeba uwzględniać parytet Flandrii i Walonii, czy interesy siedmiu partii, to jeszcze 50% miejsc ma przypaść kobietom. Stanowiska już uzgodniono, a teraz nowa koalicja ma pracować nad… programem.
Niestabilność polityczna w Belgii specjalnie dziwi. Wybory parlamentarne z 26 maja 2019 r., przyniosły defragmentację krajobrazu politycznego i jeszcze bardziej skomplikowały ukonstytuowanie się większości wokół tradycyjnych partii. Wygrała je N-VA (16%) przed Interesem Flamandzkim (VB) – 12%, a na trzecim miejscu byli socjaliści z Walonii (9,5%). Do 150-osobowego parlamentu weszło 12 partii.
Źródło: AFP